Dawid Kubacki zdradził szczegóły. Polscy skoczkowie mają problem. "To nie jest ostrzeżenie"
Polscy skoczkowie nie zachwycili w pierwszym konkursie w Letniego Grand Prix w Wiśle. W przeciętnej obsadzie z trudem wywalczyli miejsca w "10". Do tego, by bić się o podium, zabrakło im sporo. Na nieco ponad dwa miesiące przed rozpoczęciem Pucharu Świata kadra Thomasa Thurnbichlera wciąż nie pokazuje błysku. Mało tego. Na jednego z czołowych zawodników kadry wyrasta Jakub Wolny, dla którego nie znalazło się miejsce w żadnej z kadr. On znajduje się w grupie bazowej.
Miesiąc temu we francuskim Courchevel odbyły się jedyna jak do tej pory zawody Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Tam swoją siłę pokazali Austriacy. Polacy zaprezentowali się przeciętnie. Biało-Czerwoni tak samo wypadli w pierwszym konkursie w Wiśle. Bez błysku i przeciętnie. Podium nie było w zasięgu żadnego z naszych skoczków.
Dla naszych skoczków to był najgorszy konkurs LGP w Wiśle od 13 lat. Wtedy ostatni i jedyny raz do tej pory podium było bez Biało-Czerwonych. Najlepszym z Polaków był wówczas Kamil Stoch, który zajął dziewiąte miejsce. Teraz było niewiele lepiej, bo najwyżej sklasyfikowanym naszym skoczkiem był Aleksander Zniszczoł, zajmując ósmą pozycję.
Dawid Kubacki zdradził szczegół ze zgrupowania. "Lali nas"
Na Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince - pod nieobecność Austriaków i Niemców - bardzo dobrze spisywali się Norwegowie. Z nimi mogli porównywać się na ostatnim zgrupowaniu w Trondheim nasi kadrowicze.
Jak dowiedzieliśmy się z relacji Dawida Kubackiego, Polacy nie wypadli tam dobrze.
- Lali nas na tym zgrupowaniu, ale teraz zbliżyliśmy się do nich. Jest zatem jakiś postęp. Trzeba wyciągać pozytyw - mówił nasz medalista olimpijski.
Na dwa miesiące przed rozpoczęciem Pucharu Świata trudno wyrokować, co się będzie działo zimą. Bliżej odpowiedzi będziemy za kilka tygodni, kiedy w Klingenthal zakończy się Letnie Grand Prix. Wyniki tam uzyskane będą - jak mówił Kubacki - bardziej wiarygodne.
- Na pewno nie możemy być szczęśliwi z wyników uzyskanych w sobotnim konkursie. Szukamy jednak pozytywów płynących z tych zawodów. Tymi na pewno są dobra forma Kuby Wolnego i Pawła Wąska. Skaczą na równym i solidnym poziomie. Wraca dobra dyspozycja Dawida Kubackiego. On dobrze wie, co się z jego skokami. Zwłaszcza z tym pierwszym w konkursie. Olek Zniszczoł, którego stać na dobre skoki, skacze w tym momencie na 95 procent. Na pewno spróbujemy się poprawić do niedzielnego konkursu - mówił Thurnbichler.
Ostrzeżenie dla polskich skoczków. Thurnbichler zabrał głos
Zapytany o to, czy to, co widzieliśmy w sobotnim konkursie, należy traktować jako ostrzeżenie, odparł:
To nie jest ostrzeżenie. Jesteśmy w procesie pracy z dnia na dzień, więc błędy się zdarzają.
Wskaźnikiem tego, co się dzieje z polskimi skokami, jest kwota startowa na niedzielny konkurs. W nim wystąpi tylko czterech Polaków. Trudno przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz mieliśmy prawo wystawić tak niewielu skoczków w zawodach.
W tej sytuacji w niedzielnych zawodach wystąpią zawodnicy, którzy mogą powalczyć o dodatkowe miejsce dla naszego kraju. Thurnbichler podkreślił, że celem jest, by w zimie jednak startowało pięciu kadrowiczów.
Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport