Statystyka jest bezlitosna. Ten, kto przyjeżdża do Bischofshofen w roli lidera Turnieju Czterech Skoczni, ten wygrywa całą imprezę. Wyjątków było niewiele. Można chyba powiedzieć, że Halvor Egner Granerud ma zwycięstwo w kieszeni? - To prawda. Musiałby popełnić bardzo duży błąd, żeby stracić wygraną. Ma duży komfort, bo może sobie pozwolić na drobną pomyłkę. Taką jak w Innsbrucku. Tam jednak w drugim skoku rozwiał marzenia o pokonaniu go. Z drugiej strony skocznia w Bischofshofen zawsze pasowała Dawidowi. Zresztą jest on jej rekordzistą. To znaczy, że szanse - choć niewielkie - dalej są. Adam Małysz wskazał, co poprawił Dawid Kubacki Granerud i Kubacki to w tej chwili dwóch najlepszych skoczków. Norweg zdominował Turniej Czterech Skoczni, ale to jednak nasz skoczek jest w tym sezonie w niesamowitym gazie. Kubacki wygrał przecież aż pięć konkursów, a do tego tylko dwa razy w tej zimy nie stał na podium. - Rzeczywiście Norweg zdecydowanie wygrał dwa konkursy w Turnieju Czterech Skoczni i w tej imprezie jest dominatorem, ale tym, który nadaje ton wydarzeniom na skoczniach w Pucharze Świata, jest Dawid. Jego siłą jest to, że nawet jeśli coś zepsuje to i tak wskakuje na podium. To bardzo ważne, by utrzymał taką dyspozycję do końca sezonu i wywalczył Kryształową Kulę. Nasz skoczek po konkursach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen kręcił nosem, bo tam popełniał błędy. Mimo tego stawał na podium. - Dawid dąży do ideału, ale trudno jest to osiągnąć. To dobrze, że cały czas szuka czegoś, co może jeszcze poprawić. Co się poprawiło w ostatnim czasie u Kubackiego? - Potrafi dużo bardziej kontrolować lot. Ma większą świadomość, jeśli chodzi o każdą część jego ciała. On jest teraz bardziej załamany w powietrzu, robiąc takie skrzydło. Wcześniej był bardziej wyprostowany i przez to leciał bardziej otwarty. Dostawał się wówczas bardzo wysoko nad bulę i brakowało mu potem prędkości. Dzisiaj nawet jak popuści na progu górę, to bardzo szybko ją łapie. Nie traci wówczas prędkości i przez to odlatuje w drugiej fazie. I to jest wielka różnica. Dużo pracował też nad pozycją dojazdową. Chodziło o to, by nasi skoczkowie poczuli swobodę na rozbiegu. Zbliżają się mistrzostwa świata w Planicy i odżywa nam Kamil Stoch. To jego przebudzenie na Turnieju Czterech Skoczni jest naprawdę fenomenalne. - Był jednak zawiedziony po konkursie w Innsbrucku, bo po pierwszej serii był na podium. W drugiej wypadł z trójki. Kamil na pewno cieszył się jednak z dużego postępu. Widać, że małymi krokami, ale idzie do przodu. Thomas Thurnbichler mówił, że nie dziwi się temu, że Kamil czasami się niecierpliwi i chciałby szybko skakać jak najlepiej. By wrócić na top, potrzebna jest jednak konsekwencja i cierpliwość. Jedyne co martwi, to fakt, że mamy ekstremalnie starą kadrę. Brakuje nam młodych zawodników, którzy potrafiliby rywalizować na wysokim poziomie. - Rzeczywiście brakuje nam młodych zawodników, ale też mamy pewne problemy z kontuzjami. Przecież na Turnieju Czterech Skoczni powinien być Kacper Juroszek, który robi bardzo duże postępy, ale leczył kontuzję. Na szczęście wrócił już do skakania. Myślę, że jeszcze w tym sezonie o nim usłyszymy. Wielu naszych zawodników zbyt szybko kończy też kariery, a przecież przykłady choćby Dawida Kubackiego, Piotra Żyły czy Stefana Huli pokazują, że sukcesy mogą przyjść nawet po "30". W Bischofshofen - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport