Dawid Kubacki już na stałe zadomowił się w czołówce zawodników Letniego Grand Prix. Po tym, jak dwukrotnie był siódmy w Hinzebach, gdzie nawet wygrał kwalifikacje, teraz był piąty w kwalifikacjach w Klingenthal. Na skoczni Vogtland Arena słabiej spisał się tylko w pierwszym skoku treningowym, uzyskując 24. wynik. W drugim był już piąty, a dobrą dyspozycję potwierdził w kwalifikacjach. Apoloniusz Tajner chce wejść do polityki. Wyjawił dlaczego Skoki narciarskie. Dawid Kubacki: nie do końca potrafiłem się z tym dogadać - Tego lata nie startowaliśmy zbyt wiele. To jest jednak taki okres, że trzeba już składać te skoki do kupy. Trzeba układać klocki, by zaczynało to już dobrze wyglądać. Cały czas jeszcze z tym walczę, ale już w Hinzenbach było widać, że to zmierza w dobrą stronę. Było całkiem solidnie, podobnie jak w piątek w Klingenthal, choć może tym pierwszym skokiem - powiedział Kubacki w rozmowie z Interia Sport. Zawody w Klingenthal są o tyle istotne, że do Niemiec zjechała już niemal cała światowa czołówka, co rzadko zdarzało się tego lata. - I dzięki temu można zobaczyć, jak wyglądały na tle innych. Zobaczymy, czego jeszcze brakuje i nad czym trzeba popracować - mówił 33-latek. Kubacki lato rozpoczął z wysokiego "C". W Zakopanem został mistrzem igrzysk europejskich na Wielkiej Krokwi i to mimo zawirowań w życiu, bo przecież wszyscy pamiętamy, jak o życie walczyła jego żona Marta. Przez to nie miał zbyt wiele czasu na wypoczynek. To wszystko odbiło się potem w czasie sezonu letniego. Piątkowa kwalifikacje wygrał Austriak Stefan Kraft przed Norwegiem Danielem Andre Tande i Austriakiem Danielem Tschofenigiem. Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport Szykują się rewolucyjne zmiany w skokach. Puchar Świata może zaczynać się już we wrześniu