Zawodami w Planicy zakończył się sezon 2021/2022 w skokach narciarskich. Nie był zbyt udany dla polskich skoczków. Za wyjątkiem brązowego medalu olimpijskiego Dawida Kubackiego trudno mówić o większych sukcesach. Efektem takiego stanu rzeczy było zakończenie współpracy z dotychczasowym szkoleniowcem, Michalem Doleżalem, oraz jego sztabem. Posadę stracił także doktor Harald Pernitsch. Szpilę lekarzowi oraz jego pracy wbijał Rafał Kot, były fizjoterapeuta skoczków. "Rozmawiałem z wieloma trenerami w Polsce. (...) Wszyscy łapali się za głowy, że nasi zawodnicy po zakończeniu sezonu nie mieli dłuższej przerwy i bardzo szybko wracali do treningów. Nie było regeneracji, odnowy biologicznej, a to musi być" - mówił Sportowym Faktom. Wcześniej w środowisku rozpętała się prawdziwa burza. Trzej czołowi polscy skoczkowie przed telewizyjnymi kamerami skrytykowali styl, w jakim PZN pożegnał się z czeskim trenerem. Obecnie wokół tematu jest ciszej. A to za sprawą reakcji m.in. Apoloniusza Tajnera, który miał uspokoić nastroje. Dawid Kubacki dziś wypowiada się już w dużo bardziej stonowany sposób niż jeszcze niedawno. Kamil Stoch na temat różnicy zdań z Polskim Związkiem Narciarskim Kubacki szczerze o minionym sezonie. Powiedział, dlaczego Polacy skakali tak słabo W rozmowie z "Super Expressem" skoczek ocenił, że miniony sezon był ciężki i naznaczony wybojami. Dawid wrócił przy tym do swojego olimpijskiego sukcesu. "Pracowaliśmy do ostatniego weekendu i myślę, że zaczęliśmy wracać na dobre tory. A medal na pewno osładza mi gorycz ciężkich chwil" - stwierdził. Dość obszernie wypowiedział się też na temat powodów, dla których ostatnie kilka miesięcy nie było zbyt satysfakcjonujące, jeśli idzie o wyniki osiągane przez niego i resztę polskich kadrowiczów. Jego zdaniem to sprawa złożona, a wina leży po środku. Przytoczył konkrety. Dziennikarz krytykuje Kamila Stocha. Mistrz... poniża Adama Małysza? Dawid Kubacki o COVID-19 i zakończeniu kariery. Złożył jasną deklarację Na Kubackim niejako odbiło się zakażenie COVID-19. Na krótko przed wylotem na igrzyska olimpijskie w Pekinie sportowiec otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Teraz, po czasie, przyznał, że sprawa "kosztowała go wiele nerwów", bo nie wiedział, czy w ogóle będzie mógł lecieć na zawody do Chin. Opisał, w jaki sposób przygotowywał się do startów mimo izolacji. Zadeklarował się też co do swoich dalszych zawodowych losów. Na razie nie ma mowy o zakończeniu kariery. Co więcej, Kubacki nie wyklucza, że zaprezentuje się na następnych zimowych igrzyskach olimpijskich. "Na razie mam przeświadczenie, że kocham ten sport i że dalej chcę to robić. Tym napędzam się na kolejne lata. Nie mam terminu ani konkretnego wydarzenia, po którym chciałbym skończyć karierę. Wierzę w to, że jeszcze wiele mogę osiągnąć w sporcie i przeżyć momenty, z których będę się cieszyć. I nad tym będę pracował" - obiecał. Rosjanin rozpętał burzę! "Polacy dostrzegli prowokację"