Bieżący sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich dobiega końca. Przed zawodnikami jeszcze konkursy z cyklu Raw Air (Trondheim i Vikersund) oraz zakończenie rywalizacji w Planicy. O minionych kilku miesiącach polscy kibice zapewne będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera spisują się bowiem poniżej oczekiwań, zajmując dalekie miejsca w klasyfikacji generalnej. Najwyżej w rankingu jest Aleksander Zniszczoł, ale jego 22. lokata także nie robi specjalnie wielkiego wrażenia. Pojawiły się obawy o przyszłość polskich skoków i pierwsze głosy zapowiadające zmierzch karier tria, które przez lata przysporzyło nam wielu powodów do radości. Dziś Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła rzadko notują satysfakcjonujące próby, zwykle mocno dystansując się nie tylko od podium, ale nawet od czołowej dziesiątki zawodów. Jednak Apoloniusz Tajner nie stawiałby jeszcze na skoczkach krzyżyka. "Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że trójka naszych najstarszych zawodników dotrwa do igrzysk olimpijskich. Parametry fizyczne trzymają bardzo wysokie. Kolejny sezon będzie wyglądał inaczej. Jeżeli były popełnione błędy w okresie przygotowawczym, to ten kolejny rok zostanie inaczej ustawiony. Na nich na pewno możemy liczyć. Ale mamy kilku fajnych, młodych zawodników" - mówił niedawno w studiu TVN. W obronę zawodników bierze też Thurnbichler. Stara się szukać pozytywów. "To, co mnie cieszy, to progres w technice Dawida Kubackiego. Również trzeci raz z punktami dla Macieja Kota. Ten Raw Air jest dla niego stabilny, prezentuje dobry poziom. Aleksander Zniszczoł technicznie wyglądał okej, ale generalnie cały team spóźniał swoje skoki" - przekonywał po wtorkowym konkursie w Tronheim. I od razu dodawał: Głos zabrał również niejako wywołany do tablicy Kubacki. I wyjątkowo nie poprzestał wyłącznie na wypowiedzi dla mediów. Wielkie polskie rozczarowanie w Trondheim. Kobayashi rozpoczął pogoń za Kraftem Dawid Kubacki milczał w mediach społecznościowych przez prawie dwa miesiące. Ale już dość 12 marca Dawid Kubacki obchodził 34. urodziny, lecz na skoczni nie sprawił sobie takiego prezentu, o jakim by marzył. W konkursie PŚ zajął 24. miejsce. Mimo to potrafił doszukać się tego, co dobre. "Punkty cieszą, jak cieszą. Na pewno lepiej tak, niż jak ostatnio. Każdy punkt jakoś tam delikatnie cieszy. To, co mnie będzie cieszyć, to że dwa skoki dzisiaj w konkursie były najlepsze. Niestety, oba jeszcze trochę spóźnione i tego efektu aż tak fajnego nie było. Starczyło to tylko na tą czołową trzydziestkę" - analizował dla Skijumping.pl. Z kolei przed kamerą TVN-u szczerze odpowiedział na pytanie o to, czy wyprawi w Norwegii imprezę urodzinową. Odpowiedź? Z humorem i przymrużeniem oka. Wygląda na to, że co się odwlecze, to nie uciecze. To nie wszystko. Na koniec Kubacki zabrał też głos w mediach społecznościowych. Wystosował krótki, ale ważny, komunikat do kibiców. Zasygnalizował, że czuje ich wsparcie i docenia pamięć o wyjątkowym dla niego dniu. "Dziękuję wszystkim za życzenia urodzinowe" - przekazał w najnowszym wpisie na Instagramie. Od razu pojawiło się pełno komentarzy z serdecznymi i szczerymi wyrazami wsparcia, życzeniami zdrowia, pomyślności oraz "powrotu do mistrzowskiej formy". Nowy wpis Dawida Kubackiego jest o tyle ważny, że pojawił się po długim milczeniu zawodnika w mediach społecznościowych. Wcześniej utrzymywał on regularny kontakt z fanami, publikując po kilka postów miesięcznie. Ostatnio jednak coś się zmieniło i powstrzymywał się od aktywności przez prawie dwa miesiące. Poprzedni wpis pochodzi aż z 12 stycznia i opublikowany został po konkursach w Polsce. "Polski turniej za nami, dzisiaj 12. miejsce. Jest progres ale pracujemy dalej" - pisał wówczas "Mustaf". Thurnbichler dosadnie reaguje na aferę w skokach. "Jestem bardzo zaskoczony"