Dawid Kubacki oddał dwa podobne skoki w sobotnim konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Po pierwszej serii zajmował 22. miejsce. W drugiej uzyskał 23. wynik i finalnie zawody ukończył na 25. pozycji. Thomas Thurnbichler nie był zadowolony, wskazał powód. "Widziałem to już latem" Dawid Kubacki: jest delikatny optymizm To nie są lokaty, o jakich marzy były mistrz świata i triumfator Turnieju Czterech Skoczni oraz medalista olimpijski. - 90 procent skoku zależy od tego, co dzieje się na progu. W locie pokazywałem wielokrotnie, że umiem sobie poradzić. Nie muszę się zatem na tym skupiać. Podobnie, jak na prędkościach najazdowych, które wróciły już do normy. I to jest plus. Teraz czas na ustabilizowanie odbicia, które nie będzie miało już takiej kontroli. To spowoduje, że wtedy energii z progu będzie coraz więcej - dodał. Od początku sezonu Pucharu Świata ustabilizowała się czołówka kilku zawodników, którzy odskoczyli światu. W tej grupie próżno jednak szukać Polaków. - To jest wymarzony scenariusz, by być w tej czołówce i wygrywać od początku sezonu. Realia mamy jednak nieco inne i pozostaje nam walka o nieco niższe lokaty w tym momencie. Wiem jednak, że wypracuję dobrą dyspozycję i jeszcze będę zadowolony ze swoich skoków - przyznał Kubacki. Konkurs wygrał Austriak Daniel Tschofenig, który był też najlepszym zawodnikiem piątkowych kwalifikacji. Drugie miejsce zajął Szwajcar Gregor Deschwanden, a trzeci był lider Pucharu Świata Pius Paschke. Najlepszym z Polaków był Paweł Wąsek, który został sklasyfikowany na 11. pozycji. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport