Kubacki w pierwszym skoku nie doleciał do granicy 200. metra, uzyskując dokładnie 194,5 metra. Ta próba sprawiła, że po pierwszej serii zajmował dopiero 15. miejsce i już wtedy praktycznie wiadomym było, że straci żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata na rzecz Halvora Egnera Graneruda, który po skoku na 238 metrów prowadził ze sporą przewagą. W drugim skoku było już zdecydowanie lepiej, bo Polak skoczył 230,5 metra, co pozwoliło mu awansować do czołowej dziesiątki. Po konkursie Kubacki szukał przyczyn słabszej próby, bo oprócz własnych błędów nie pomogły mu także warunki. Dawid Kubacki o swojej próbie w pierwszej serii: Na pewno to nie był fajny skok - Na pewno to nie był taki fajny skok, troszeczkę za mocno poszedłem "na kolano" przy odbiciu i to mogło sprawić, że narty poszły mi za szeroko i na tym na pewno straciłem trochę wysokości. Warunki też nie były wybitne, później z tego co zostało ciężko już było polecieć, uciągnąłem, ile się dało. Druga seria była już całkiem w porządku i to jest moim zdaniem bardzo dobre w tym dzisiejszym dniu - tłumaczył w rozmowie z Eurosportem. Po konkursie w Kulm Granerud przejął prowadzenie w Pucharze Świata i ma obecnie 26 punktów przewagi nad Kubackim. Norweg skrzętnie korzystał z pojedynczych błędów 32-latka, który jednak podkreśla, że wspólnie z trenerami cały czas pracują, by poprawiać detale, które nie działają obecnie najlepiej. - Tutaj błędów się nie wybacza, konkurencja ich nie wybacza. Myślę, że po Turnieju Czterech Skoczni trochę tym skokom brakowało, a teraz przed lotami wydaje nam się, że znaleźliśmy co. Nie jest to takie idealnie łatwe do wprowadzenia, ale jak pokazują pojedyncze skoki to działa - dodał Kubacki. Kolejny konkurs na mamucie w Bad Mitterndorf już w niedzielę 29 stycznia. Na 12:45 zaplanowano sesję kwalifikacyjną, z kolei o 14:15 ma rozpocząć się pierwsza seria konkursowa. Relacja na żywo z obu wydarzeń w Interii.