Kubacki skoczył zaledwie 108 metrów i zajął 38. miejsce. Patrząc na suchy wynik to rezultat znacznie poniżej oczekiwań, bo przecież w sobotę brązowy medalista z Predazzo w drużynie latał najdalej ze wszystkich. O nieudanym skoku zdecydowała jednak pogoda. - Najgorsze było to, że wiatr cały czas kręcił. Podczas skoku dostawałem podmuchy, raz z przodu, raz z tyłu. Wydaje mi się, że nie popełniłem żadnego błędu, to nie był zły skok, ale niestety o wszystkim zdecydował wiatr - opowiada Kubacki. Ostatecznie Kubackiemu... odjęto 2,6 punktu za korzystny wiatr, ale jak sam mówi nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. Pomimo skrajnie niekorzystnych warunków na szczęście obyło się bez groźnych upadków. Swojego skoku nie ustał tylko Andreas Wank, ale dreszczyk emocji poczuł też Kamil Stoch. - W końcowej fazie lotu tak go rozbujało, że nie było mowy o lądowaniu, co najwyżej wysunął podwozie - recenzuje Łukasz Kruczek. Faktycznie, momentami było niebezpiecznie. - Można by polemizować, czy rozgrywanie w takich warunkach konkursu jest bezpieczne, choć warunki nie były aż tak skrajnie tragiczne, ale sprawiedliwości nie było żadnej - ocenia Kubacki. Ma rację. Choć zawody wygrał Anders Bardal, a na drugim miejscu uplasował się Peter Prevc, to w pierwszej dziesiątce znaleźli się także słabo spisujący się w tym sezonie Michaił Maksimoszkin czy Thomas Naglić. Najlepiej z Polaków wypadł Maciej Kot, który zajął dziesiąte miejsce. Punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zdobyli także Krzysztof Biegun, Klemens Murańka, Kamil Stoch, Piotr Żyła oraz Jan Ziobro. Zdaniem Kubackiego te wyniki nie będą miały znaczenia przy rozdawaniu nominacji do Soczi. - Trenerzy na pewno nie będą podejmować decyzji, patrząc tylko na dzisiejszy konkurs, bo w przy tej pogodzie byłoby to bez sensu - uważa Kubacki. Krzysztof Oliwa, Zakopane