Zawody Red Bull Skoki w Punkt w Zakopanem na Wielkiej Krowi im. Stanisława Marusarza wygrała ekipa Niemca Martina Schmitta. Znaleźli się w niej - poza Dawidem Kubackim - jeszcze: Andreas Wellinger, Anze Lanisek i Stephan Embacher. Wspaniałe show podobało się nie tylko kibicom, ale też dziennikarzom. Skoczkowie w końcu mogli poczuć się jak wolne ptaki, które na skocznię nie są niczym ograniczane. Nawet wiatrem, bo momentami wiało mocno, a jednak zawodnicy byli puszczani z belki. Red Bull Skoki w Punkt. Rekordowy skok i dwie "idealne" drużyny na Wielkiej Krokwi Dawid Kubacki w końcu z wygraną w sezonie Na koniec sezonu po zwycięstwo sięgnął zatem Kubacki. Oczywiście dzięki pomocy innych osób w drużynie Schmitta. Wyskakali oni równo 1000 metrów, co było właśnie celem. Zawody Red Bull Skoki w Punkt charakteryzowały się tym, że wcale nie trzeba było skakać daleko. Czasami trzeba było skracać skoki, by osiągnąć cel. - W tym drugim skoku musiałem skracać go. Próbowałem ześlizgu, ale jednak minąłem się z celem o dwa metry. W pierwszym z kolei trzeba było ciągnąć - śmiał się Kubacki. Format zawodów był zupełnie inny od tego, co znamy z Pucharu Świata. Było kolorowo, ale też luźno. - W Pucharze Świata walczymy o to, by być jak najlepszym. Tutaj w sumie też, ale w inny sposób. Ważna w tych zawodach była strategia. Można było ją założyć przed konkursem, ale w jego trakcie trzeba było ją dopasowywać do warunków. Jeden zbyt udany skok powodował, że cała strategia brała w łeb. Bardzo dużo pracy mieli zatem kapitanowie - opowiadał Kubacki. To były zawody, w których skoczkowie skakali w warunkach na granicy bezpieczeństwa. Wiele pracy miał zatem Wojciech Jurowicz, który zarządzał konkursem. - Ten format zawodów był świetną zabawą dla kibiców. Konkurs był też bardziej na luzie. Myślę, że był bardzo pozytywny odbiór. Na pewno z przyjemnością każdy z nas startował. Myślę, że w przyszłości, jeśli takie zawody będą organizowane, to nikt nie odrzuci zaproszenia - mówił Kubacki. Te słowa wywołały burzę w Planicy. Teraz Dawid Kubacki przyznał Od słów 35-latka w Planicy minął prawie tydzień. Kubacki swoimi wypowiedziami na temat trenera Thomasa Thurnbichlera wywołał burzę. Było wiele komentarzy. Także tych nieprzychylnym pod adresem skoczka. Zapytany o to, czy dziś, kiedy tych emocji jest już zdecydowanie mniej, też wypowiedziałby tak emocjonalne słowa, odparł: Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport