Dawid Kubacki był 25. i 33. w treningach. W kwalifikacjach, które wygrał Austriak Daniel Tschofenig, był 18. Najlepszym z Polaków był Piotr Żyła, który zajął siódme miejsce. 34-latek był zadowolony ze swojej postawy pierwszego dnia rywalizacji w Wiśle. - W drugiej serii treningowej trafiłem na fatalne warunki i nie byłem w stanie z tego odlecieć. Nie przejąłem się jednak i normalnie podszedłem do kwalifikacji. Wyszło przyzwoicie w tych trudnych, ale równych warunkach - przyznał Kubacki. Jasny cel Thomasa Thurnbichlera. Wyjaśnił, na czym opiera optymizm To podbudowało Dawida Kubackiego. "Nie będę się napalał" On do Wisły, za którą nie przepada, przyjechał podbudowany dziesiątym miejsce w Ruce. - I ten mój skok w Ruce wcale nie był zły. Takie coś podbudowuje, kiedy pojedyncze dobre skoki, choć nie w tych konkretnych seriach, co trzeba, są coraz częstsze. To pokazuje, że praca idzie w dobrą stronę. Nie będę się napalał, ale mam świadomość, że jak będę kontynuował swoją pracę, to będzie tylko lepiej - przyznał Kubacki. To zawodnik, który słynie z olbrzymiej cierpliwości. Gdyby nie ona w połączeniu z ciężką pracą, to nie osiągnąłby tak wielkich sukcesów. Zapytany o to, czy na ten sezon ma zatankowany bak cierpliwości pod korek, bo jednak początek zimy wcale nie jest łatwy dla naszej kadry, odparł: Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport