Przed kilkoma tygodniami Dawid Kubacki wycofał się z zawodów w Vikersund i w trybie pilnym wrócił do domu. Później sam wyjaśnił powód takiego nagłego biegu zdarzeń. Okazało się, że jego żona trafiła do szpitala z poważnymi problemami kardiologicznymi. Początkowo jej stan lekarze określali jako ciężki. Na szczęście teraz jest już znacznie lepiej i Marcie poprawia się z dnia na dzień. "Pierwsze pozytywne informacje pojawiły się w piątek przed konkursami w Lahti. Żona wybudziła się i widzieliśmy, że są oznaki poprawy. I chciałem się z tym uzewnętrznić. Przede wszystkim ze względu na naszą kadrę. Wiadomo, że oni tę informację dostali wcześniej. Mieli jednak przed sobą kolejny weekend startów. Każdy z nich był przejęty sytuacją" - mówił skoczek w wywiadzie dla Interii Sport. "Teraz mogę przekazywać już tylko pozytywne wiadomości, bo z dnia na dzień sytuacja się poprawia. To wszystko pewnie jeszcze trochę potrwa i ta droga wcale nie będzie ani łatwa, ani szybka. Wierzę jednak, że finalnie wrócimy wspólnie do domu i będziemy się mogli dalej cieszyć życiem" - uspokajał. Dobrze wie, że wypisu nie należy spodziewać się na dniach. Ma jednak cichą nadzieję, że rocznicę ślubu spędzą już razem we własnym domu, z córeczkami u boku. "Nie stanie się to [zakończenie hospitalizacji - przyp. red.] na dniach, jest raczej kwestią tygodni. Ale nie miesięcy i to jest dla nas budujące. Mamy nadzieję, że czwartą rocznicę ślubu, którą będziemy mieli 1 maja, poświętujemy już w domu" - deklarował w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Z kolei w "Gazecie Krakowskiej" podzielił się przemyśleniami na temat zbliżających się świąt wielkanocnych, które dla jego rodziny będą inne niż zwykle. Na pewno nie będzie to najłatwiejszy czas. Anze Lanisek odsłania kulisy akcji z "Dawidem Kubackim" na podium. Kamil Stoch miał mały udział Niełatwa Wielkanoc w rodzinie Marty i Dawida Kubackich. "Na pewnie 99 procent świętą będą w rozjazdach" "Całość sytuacji i te wszystkie emocje człowieka wykańczają. Sytuacja była bardzo ciężka, to było po prostu wymęczające" - przyznał Kubacki, odnoszą się do pierwszych dni po tym, jak jego żona trafiła do szpitala. "Nie chcę się wdawać w szczegóły medyczne, bo to kwestia nie dla mediów. Gdy żona już wyjdzie ze szpitala i jeśli uzna kiedyś, że będzie się chciała tym podzielić, to może to zrobić. Sprawa była bardzo poważna. W pierwszym poście [w mediach społecznościowych - przyp. red.] napisałem, że lekarze walczą o jej życie - tak było naprawdę, to nie był jakiś frazes" - dodawał. Przed nim i Martą sporo nowych wyzwań i problemów, ale wierzy, że razem stawią im czoła. Aktualna rzeczywistość wymaga także pewnej logistyki przy okazji świąt wielkanocnych. "Na pewnie 99 procent świętą będą w rozjazdach. Powiem tak: całą rodziną, ale nie jednocześnie. Chyba, że nam zrobią niespodziankę i nas ze szpitala 'wygonią'. Wiem, że żona jest pod opieką profesjonalistów i jeżeli będą mieli jakiekolwiek wątpliwości, to będą woleli zostawić ją dłużej, żebyśmy potem wrócili do domu bezpiecznie, z przekonaniem, że nic podobnego już się nie wydarzy" - podsumował skoczek. Nietypowa wiadomość Piotra Żyły do Dawida Kubackiego. Aż trudno się nie uśmiechnąć