W Lillehammer na treningach Kubacki wypadał raz lepiej, raz gorzej, ale dwudziesta ósma i szesnasta lokata dawały mimo wszystko powody, by zakładać, że czwarty skoczek ubiegłego sezonu Pucharu Świata bez żadnych problemów wywalczy sobie miejsce w czołowej pięćdziesiątce w kwalifikacjach. Tymczasem w najważniejszym skoku dnia Polak skoczył zaledwie 84 metry. Co więcej, walcząc o odległość, Kubacki zepsuł lądowanie i w tym momencie kibice mogli mieć obawy, czy w ogóle zdołał wykonać podstawowe zadanie. Na szczęście nasz reprezentant zakwalifikował się do sobotnich zawodów, choć z dużym trudem - zajął czterdzieste szóste miejsce. Nota zaledwie o 5,5 punktu niższa oznaczałaby, że znalazłby się już za burtą i poczynania kolegów z kadry oglądałby jedynie w roli widza. Komplet Polaków w konkursie. Najlepszy Stefan Kraft Kubacki widzi postęp Tydzień temu w Ruce Polacy generalnie wypadli słabo, ale Kubacki mimo wszystko był najlepszym z nich. W Lillehammer w kwalifikacjach wypadł słabo, ale wcześniej na jednym z treningów potrafił już być w połowie drugiej dziesiątki. Skoczek uważa, że idzie we właściwą stronę w poszukiwaniu formy. - Mam wrażenie, że postawiłem krok naprzód. Skok z kwalifikacji tego nie odzwierciedla, ale był w nim błąd. Podjąłem ryzyko, które się tym razem nie opłaciło. W sobotę jest kolejny dzień, a skoki treningowe wyglądały już całkiem, całkiem. Na weekend czekam z umiarkowanym optymizmem, bo myślę, że mamy obraną dobrą ścieżkę, której trzeba się trzymać - stwierdził Kubacki. Żyła wypalił po kwalifikacjach. Z trudem powstrzymał się od przekleństwa