Dawid Kubacki na początku lipca w pięknym stylu sięgnął po złoty medal Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023. Już wtedy jednak narzekał na duże zmęczenie tym, że niemal bez odpoczynku przystąpił do treningów przed nowym sezonem. Wszyscy pamiętamy bowiem dramatyczne sceny, jakie rozgrywały się w marcu, kiedy o życie walczyła żona skoczka Marta. Nasz znakomity zawodnik rzucił wówczas sport i popędził do żony i rodziny. Walka o powrót do zdrowia Marty trwała kilka tygodni, ale zakończyła się sukcesem. To był jednak czas, który wiele kosztował fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie medalistę olimpijskiego, byłego mistrza świata i byłego triumfatora Turnieju Czterech Skoczni. Adam Małysz potwierdza przykre wieści. Takiego koszmaru się nie spodziewali. "Dół domu był zalany" Wypoczęty Dawid Kubacki wrócił na skocznię. Nie przejmuje się zawirowaniami To wszystko musiało się odbić na dyspozycji. Kubacki słynął przez lata z tego, że w gorącym okresie wakacyjnym błyszczał na skoczniach świata. Był właściwie cesarzem igelitu. W Courchevel, gdzie odbyła się inauguracja Letniego Grand Prix, zabrakło najlepszych polskich skoczków, ale już na początku sierpnia cała śmietanka świata skoków pojawiła się w Szczyrku. Tam na podium stawali Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł, a Kubacki plasował się na 11. i 12. miejscu. - Odpocząłem. Było czas na urlop. Zmieniłem otoczenie. Wyjechałem na wakacje z rodziną i czuję się wypoczęty fizycznie, ale też psychicznie. Głowa została wyświeżona. Wróciliśmy już jednak do kolejnej fazy przygotowań. Dla mnie najważniejsze jest to, że nie muszę odpuszczać zajęć, tylko wszystko idzie zgodnie z zaplanowanym programem - powiedział Kubacki w rozmowie z Interia Sport przy okazji Pucharu Tatr, jaki był rozgrywany w kompleksie Średniej Krokwi w Zakopanem. To jest impreza organizowana przez KS Eve-nement Zakopane. Niedawno kadra polskich skoczków trenowała w Innsbrucku. W Tyrolu wylaniem groziła rzeka Inn, ale zgrupowanie było udane, choć początkowo mocno deszczowe. - Udało nam się wstrzelić w okienko pogodowe nawet w te dni, kiedy padał deszcz. Wszystko przebiegało zatem zgodnie z planem. Ubogo było też z wiatrem. Praktycznie nie wiało przez cały tydzień, co akurat na tej skoczni było trudne, bo z niższych belek ciężko było odlecieć. Najważniejsze jednak były kwestie techniczne i na nich się skupialiśmy - mówił 33-latek. Czas na finał lata. Najwyższa pora na znalezienie formy Przed skoczkami finałowe tygodnie rywalizacji w Letnim Grand Prix. Pod koniec września wystąpią oni w Rasnovie (23-24 września), a potem w Hinzenbach (30 września - 1 października), by finiszować w Klingenthal (7-8 października). - I to będzie najwyższa pora na to, by zaczęły się pojawiać dobre skoki - zapowiedział Kubacki. Do rozpoczęcia rywalizacji w Pucharze Świata od zakończenia Letniego Grand Prix pozostaną niecałe dwa miesiące. W tym roku inauguracja znowu powróci do fińskiej Ruki (24-26 listopada). W Polsce zaplanowany został z kolei turniej, który w dniach 12-21 stycznia 2024 roku odbędzie się w: Wiśle, Szczyrku i Zakopanem. Czegoś takiego w Pucharze Świata jeszcze nie było i już na tę rywalizację cieszy się Kubacki. - Polska od wielu lat starała się o organizację takiego turnieju w skokach. W końcu się udało i bardzo się z tego cieszę. Już teraz wiem, że na tych konkursach będzie niesamowita atmosfera, a kibice dopiszą. Na pewno czeka nas trudny czas, bo wcześniej będzie Turniej Czterech Skoczni, ale przy dobrym planowaniu można będzie się zregenerować - przyznał nasz znakomity skoczek. FIS wprowadziła wiele zmian. Kubacki: skrojone pode mnie Przed tym sezonem wprowadzono wiele zmian sprzętowych. Już działa nowy system pomiaru skoczków skanerem 3D. To - jak mówią działacze Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) - będzie przełom. Od teraz grubość wkładki w butach zawodników będzie zredukowana z pięciu do trzech centymetrów. Po raz pierwszy ograniczono też przepisami grubość buta. Wynosić ona będzie trzy centymetry. Wysokość zelówki buta może wynieść maksymalnie cztery centymetry. Razem z podkładką w nartach wysokość nie może zatem wynosić więcej niż pięciu centymetrów. Od zimy obowiązkowe będą w nartach skistopery, które zatrzymają wypiętą nartę z wiązania. Łukasz Kruczek, były trener polskiej kadry, który obecnie jest w jej sztabie, uważa, że to może doprowadzić do drobnej rewolucji w skokach. Tych zmian nie boi się jednak Kubacki. - Wszystkie te zmiany bardzo mi pasują. Można powiedzieć, że są skrojone pode mnie, bo w swoim sprzęcie... nie musiałem nic zmieniać - zakończył nasz skoczek. Żona Kubackiego nie mogła się powstrzymać. "Słodycz w czystej postaci"