Nasi skoczkowie po znakomitym sezonie błyskawicznie przystąpili do ciężkiej pracy przed sezonem olimpijskim. Już dwa tygodnie po finale w Planicy znaleźli się na kanaryjskiej Fuerteventurze. - Jeśli chodzi o nas-zawodników, wrażenia są trochę mieszane. Nie był to dla nas wyjazd czysto wypoczynkowy. Treningi były bardzo ciężkie, odczuwało się je także następnego dnia. Praca była wytężona, ale cel uświęca środki - powiedział Kubacki. Jak podkreślił złoty medalista MŚ w Lahti w konkursie drużynowym, nie było szans wygospodarować po sezonie więcej wolnego niż tydzień, który podarował skoczkom Horngacher. - Gdybyśmy poczekali z rozpoczęciem treningów do połowy maja, zabrakłoby nam czasu na przygotowania. Jest sporo do zrobienia przed nowym sezonem - zaznaczył. "Biało-czerwoni" mają już za sobą także kolejne zgrupowanie - w Szczyrku. W przyszłym tygodniu zaczynają następny obóz. Gdzie? - Nie mogę powiedzieć. Mamy zakomunikowane, że są to informacje tajne - powiedział Kubacki. Nasi zawodnicy na razie nie korzystają ze skoczni. - Może wyjdziemy na skocznię, gdy pogoda się ustabilizuje. Na razie straszą śniegiem - mówił nasz zawodnik. 14 lipca zawodami w Wiśle rozpocznie się Letnia Grand Prix 2017. Jak potraktują ją nasi skoczkowie, mając przed sobą sezon olimpijski? - Ze swojego doświadczenia wiem, że starty latem są bardzo potrzebne. Konkurs to nie to samo co trening. W poprzednich latach zdarzało się tak, że lato traktowało się po macoszemu. Gdy w listopadzie mieliśmy zaczynać sezon zimowy, wychodziło na to, że byliśmy pół roku, czy osiem miesięcy bez startów. Ja do każdych zawodów letnich będę podchodził na sto procent - zapewnił Kubacki. Prawdopodobnie w LGP ekipa Horngachera zrezygnuje ze startów w dalekiej Japonii, czy Rosji, by nie marnować czasu na podróże zamiast potrzebnego treningu. W ostatnim roku "Biało-czerwoni" zaprzeczyli tezie, że ciężko jest przełożyć wysoką formę z lata na sezon zimowy. - Ja nigdy pod taką tezą się nie podpisywałem. Latem mocno pracuje się nad techniką i innymi elementami, a przecież poprawiając je, zaczyna się lepiej skakać - powiedział 19. skoczek klasyfikacji generalnej PŚ w minionym sezonie. Jak powtórzył, dobra forma indywidualnie i w drużynie w poprzednim sezonie to nie jest jego ostatnie słowo. - Taka jest prawda. Liczę na lepsze starty. Mimo że sezon był dobry, stać mnie na jeszcze dalsze skoki i wyższe miejsca indywidualnie. Ale myślę, że jako drużyna też jeszcze możemy podnieść swój poziom - podkreślił. Kadra skoczków od ponad roku pracuje z Horngacherem. Efekty przyszły bardzo szybko. Świadczą o tym choćby medale Piotra Żyły i polskiej drużyny na MŚ, triumf Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni i drugie miejsce w klasyfikacji PŚ, drugie miejsce Żyły w TCS, czy zwycięstwo reprezentacji Polski w klasyfikacji Pucharu Narodów. Duży udział w sukcesach drużynowych miał Kubacki. Co zmienił w nim Horngacher? - Inaczej wszystko poukładał, pokazał inny sposób trenowania. System, z którego korzystaliśmy w poprzednich latach, przez cały czas był podobny. Horngacher wywrócił wszystko do góry nogami - zaznaczył Kubacki. Jak dodał, "po sezonie trener sam przyznał, że był zaskoczony tak dobrą zimą w naszym wykonaniu". - Sam nie był pewien, jak to wszystko wyjdzie, skoro zupełnie wywrócił nam "światopogląd". Sprawdziło się, że bez zająknienia robiliśmy to, co polecił nam trener. Bez zaufania do niego daleko byśmy nie zaszli - przyznał. Horngacher doskonale wie, jak podejść do każdego z zawodników. - Bez indywidualnego podejścia niewiele byśmy zdziałali, bo każdy skoczek jest inny. Nie da się za każdego zabrać tak samo, metodą "kopiuj-wklej". Sam wiele razy z tego indywidualnego podejścia korzystałem - podkreślił 27-letni zawodnik. Waldemar Stelmach