Nie milkną echa słabego występu Polaków na inauguracji nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich oraz wypowiedzi Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. "Nie do końca wierzyłem w pomysł na dzisiejszy skok. Nie chcę mówić, że myśl szkoleniowa jest zła, ale na tej skoczni nie czuję się dobrze. Za dużo było od razu u mnie zmian w skokach i trochę się w tym wszystkim pogubiłem" - mówił w Eurosporcie pierwszy z zawodników, tuż po tym, jak nie przebrnął przez kwalifikacje w fińskiej Ruce. Z kolei "Mustaf" z dystansem odniósł się do wcześniejszych słów Thomasa Thurnbichlera o konieczności indywidualnych rozmów, które miałyby naprowadzić jego podopiecznych na to, aby "ich skoki miały więcej pasji, żeby były z sercem". "No, moim zdaniem to nie tędy droga. Tutaj trzeba się skupić na podstawach, na tym co jest proste do zrobienia, a nie rozbijać tych skoków po prostu na milion kawałków, bo to nic nie daje. Gdy ja z nim rozmawiałem, to raczej właśnie w tę stronę. Nie kombinujmy, nie rozkładajmy tego na milion części, bo jak ja sobie rozwalę koncentrację na siedem różnych rzeczy, to żadna z nich nie zadziała dobrze" - tłumaczył przed kamerą TVN-u. Stanowiska obu panów zostały odebrane jako alarmujące sygnały, że w kadrze nie dzieje się najlepiej i nie ma jednomyślności. Thomas Thurnbichler, w rozmowie z Interią Sport, apelował o spokój. I od razu zapewnił, że między nim a skoczkami jest dobrze. "To jest całkiem normalne, kiedy sportowiec jest rozczarowany. Wtedy szuka odpowiedzi. Do tego dochodzą emocje. Taki właśnie jest sport. On jest oparty na emocjach. Bez tego nie byłoby tych ludzi w sporcie. Wszystko już przedyskutowaliśmy i wszystko jest w porządku. Wróciliśmy do pracy, jaką musimy wykonać" - deklarował. Mimo to w odniesieniu do Polaków pojawia się słowo "kryzys". Sytuacja zdaje się poważna i trudna. Alarm po słowach Stocha. Psycholog: "To normalne, że zawodnika tej klasy zalewa frustracja" Marcin Kwiatkowski, psycholog PKOl, nie ma wątpliwości. Thomas Thurnbichler właśnie "stanął przed bardzo trudnym wyzwaniem". Pada słowo "kryzys". "Choć najwięcej mówi się o Kamilu Stochu i Dawidzie Kubackim, austriacki szkoleniowiec znalazł się w trudniejszym położeniu. Do tej pory nie musiał mierzyć się z tak wielkimi kryzysami. Raczej wszystko szło po jego myśli. Teraz musi stawić czoła czemuś nowemu i udowodnić swoją wartość" - mówi ekspert dla WP SportowychFaktów. Co dalej ze Stochem, który w Ruce zdawał się radzić najsłabiej? Zdaniem Kwiatkowskiego skoczek już nieraz pokazywał odporność psychiczną, co dobrze nastraja na przyszłość. Może jeszcze wyjść z dołka, ale potrzeba cierpliwości. Natomiast jego emocje zdają się całkiem uzasadnione. Przy okazji bardzo pozytywnie ocenia koncyliacyjny ton Thurnbichlera, który nie udaje, że kompletnie nic się nie dzieje, a w całej sytuacji dostrzega także swoje błędy. "W dodatku nie mówi o zmianach, więc daje swobodę zawodnikom. Można rzec, że daje się wykazać skoczkom prężnością psychiczną" - dostrzega Kwiatkowski. Na koniec nastraja kibiców pozytywnie i sygnalizuje, że kadra niekoniecznie zmaga się z nierozwiązywalnym konfliktem, "a sezon musi być spisany na straty". "Niewykluczone, że nasi reprezentanci będą się rozkręcać. Istnieje ku temu spora szansa" - podsumowuje. Tymczasem przed skoczkami okazja do choć częściowej rehabilitacji. W weekend 2-3 grudnia odbędą się bowiem zawody PŚ w Lillehammer, które poprzedzą treningi i kwalifikacje (1 grudnia). W sobotę konkurs główny rozpocznie się o godzinie 16.10, w niedzielę o 17.00. Transmisje telewizyjne na kanałach Eurosport 1 i TVN. Online live steram w Polsat Box Go. Relacje tekstowe na żywo w Interii Sport.