- Nie sądziłem, że cokolwiek się tu odbędzie. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Usłyszałem jednak, że sytuacja ma się poprawiać około godziny 14.00. I rzeczywiście. Popatrzyłem za okno i zaczęło mniej wiać. Byłem w szoku, jak zobaczyłem, że o godzinie 16.00, kiedy zaczynał się konkurs, wiatr ucichł. Jakby ktoś wyłączył go przyciskiem - opisywał Kamil Stoch wszystko to, co w niedzielę działo się w Zakopanem, w rozmowie z Interia Sport. - Widziałem, co się dzieje za oknem. Wiem, że czasami tutaj tak bywa, że przychodzi front, zaczyna mocno wiać i nieraz w mieście dachy chce ściągać, a pod skocznią cisza. Z drugiej strony zdarza się, że na skoczni jest huragan, a w mieście cisza. Było takie fifty-fifty, czy się uda skakać, czy nie. Na szczęście te prognozy, że to ma się poprawiać, sprawdziły się i byliśmy w stanie przeprowadzić pełny konkurs z dwiema seriami. Wiaterek mieszał jak w większości konkursów - wtórował mu Dawid Kubacki, który w niedzielnych zawodach zajął drugie miejsce. Zażartowali z prezydenta Andrzeja Dudy na skokach w Zakopanem. Padł temat drogiego paliwa Mało kto wierzył w konkurs na Wielkiej Krokwi. I zdarzył się cud Tak naprawdę chyba mało kto wierzył w to, że na Wielkiej Krokwi, cokolwiek się odbędzie. Tym bardziej zaskoczyła wszystkich decyzja jury, którzy na 45 minut przed konkursem postanowili, że ten odbędzie się zgodnie z planem. Trzeba przyznać, że okno pogodowe na skoczni się udało. - Patrząc na to, co było rano i do południa, to w ogóle cud, że udało się przeprowadzić konkurs. Nie stresowałem się kompletnie tym wiatrem, bo już myślałem o wyjeździe z Zakopanego. Kompletnie nie wierzyłem w to, że cokolwiek odbędzie się na Wielkiej Krokwi - mówił Paweł Wąsek. - Liczyłem na to, że ten konkurs się odbędzie, choć wiedziałem, że będzie ciężko. Na szczęście wieczorem wiatr ucichł - dodał Jan Habdas. To był niesamowity wieczór w Zakopanem. Zaraz po konkursie, w czasie którego wiatr zbytnio nie przeszkadzał, zerwała się wichura. Pojawiły się trudności w przeprowadzeniu ceremonii dekoracji. Najwyraźniej ktoś znowu wcisnął przycisk... Z Zakopanego - Tomasz Kalemba i Katarzyna Pociecha, Interia Sport