Fani skoków narciarskich na brak wrażeń nie mogą narzekać także poza sezonem. Zaledwie kilka dni temu Kamila Karpiel ogłosiła, że po trwającej ponad dwa lata przerwie wkrótce znów powróci do rywalizacji na arenie międzynarodowej. Radość w polskich skokach nie trwała jednak długo - 14 maja dość niespodziewanie dwie reprezentantki naszego kraju obwieściły światu, że ich przygoda z zawodowym sportem właśnie dobiegła końca. Narty na kołek postanowiły odwiesić Olivia Brenkus oraz Sara Tajner. Sara Tajner przechodzi na sportową emeryturę. W wieku zaledwie 19 lat W porównaniu do młodszej koleżanki Sara Tajner mogła pochwalić się znacznie większym doświadczeniem. W ostatnich latach bowiem nie raz reprezentowała ona nasz kraj na zawodach rangi FIS. Próbowała swoich sił m.in. na poziomie Pucharu Interkontynentalnego oraz Pucharu Kontynentalnego. W latach 2022-2024 brała udział w mistrzostwach świata juniorów, a 2024 roku wystartowała w zimowych igrzyskach olimpijskich młodzieży. Nie udało jej się jednak osiągnąć większych sukcesów na żadnej z tych imprez. Wnuczka Apoloniusza Tajnera jednak regularnie dostarczała emocji polskim fanom. Startowała bowiem w zawodach cyklu Orlen Cup oraz mistrzostwach kraju. Decyzja o przejściu na sportową emeryturę reprezentantka Polski z pewnością zaskoczyła kibiców. Karierę skoczkini narciarskiej Sara zakończyła bowiem w wieku zaledwie... 19 lat. "Kończę ze skokami narciarskimi. Po egzaminach maturalnych chcę zacząć coś nowego i zmierzać w innym kierunku życiowym" - przekazała nastolatka dziennikarzom portalu "Skijumping.pl". Zakończenie kariery przez Olivię Brenkus i Sarę Tajner to jednak nie jedyny cios dla polskich skoków kobiecych. W pierwszej połowie maja fatalne wieści przekazała inna reprezentantka naszego kraju, Wiktoria Przybyła. 21-letnia zawodniczka za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała kibiców o przymusowym zawieszeniu kariery. Jak wyjaśniła, decyzja ta spowodowana jest problemami zdrowotnymi, z którymi Polka zmaga się już od dłuższego czasu. "Trudno czekać na coś, co może nigdy się nie wydarzyć. Jeszcze trudniej jest z tego zrezygnować, gdy tak bardzo się tego pragnie. Wierzyłam, że do trzech razy sztuka... Ale czas pokazał, że na trzech się nie kończy" - przyznała. Stoch ze szczegółami opowiedział, co działo się w kadrze Thurnbichlera. "Były napięcia". Gorzkie wyznanie