Klemens Murańka nie jest już samodzielnym rekordzistą skoczni w Willingen - od piątku dzieli go z Johannem Andre Forgangiem. Podczas piątkowych kwalifikacji do sobotniego konkursu indywidualnego zawodnicy otrzymują spore podmuchy wiatru pod narty, większości z nich zabrano z tego powodu 20-30 punktów. Norweski skoczek w rubryce z rekompensatą zobaczył -27 "oczek", ale wykorzystał warunki atmosferyczne w najlepszy możliwy sposób. Zrobił to, jadąc z ósmego rozbiegu startowego. Tuż po jego próbie jury zdecydowało się skrócić belkę do tej oznaczonej numerem siódmym. Podopieczni Alexandra Stöckla pokazują się póki co na Mühlenkopfschanze z bardzo dobrej strony - Robin Pedersen skoczył 150,5 metra, Kristoffer Eriksen Sundal 143 metry, a Marius Lindvik 142. Wspomniany Forfang jednak "rozbił bank". Otrzymał nieco słabsze noty (łącznie 50 punktów od sędziów), ale nota 129-punktowa zapewniła mu prowadzenie, którego już nie oddał. Nie został jednak samodzielnym zwycięzcą kwalifikacji - pierwszą lokatę zajął ex aequo z Ryoyu Kobayashim. Już wcześniej zgłaszał akces do wysokich pozycji i potencjalnego pobicia rekordu obiektu - wygrał drugą serię treningową po locie na 151. metr. Klemens Murańka wciąż rekordzistą skoczni w Willingen, ale nie już nie samodzielnym Murańka był rekordzistą obiektu HS147 od 29 stycznia 2021 roku. Tamtego dnia został 17. zawodnikiem w historii (w tym trzecim Polakiem po Adamie Małyszu oraz Andrzeju Stękale), który pokonał granicę 150 metrów na skoczni w Willingen. Tamte wydarzenia wspominamy w tym miejscu.