Wobec znaczącej obniżki polskich skoczków, którą widzimy w tym sezonie, przyszłość trenera polskiej kadry Michala Doleżala stanęła pod znakiem zapytania. Pewne jest jedno - czeski szkoleniowiec nie straci pracy przed końcem tego sezonu, ale przed startem kolejnego może zostać zastąpiony. - Odnośnie przyszłości Michala Doleżala, to umówiliśmy się, zarówno decydenci z Polskiego Związku Narciarskiego, jak i my, włodarze z Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, a więc ludzie, którzy mają pojęcie o skokach i o nich w naszym kraju decydują, że do końca sezonu tego tematu nie podejmiemy. Mamy swoje przemyślenia, mamy już także pewne wizje jak to ma wyglądać od przyszłego sezonu. Ze względu na dobro zawodników, którzy jeszcze startują w Pucharze Świata, wkrótce będą też mistrzostwa świata w lotach, nie chcemy wprowadzać niepotrzebnych dywagacji i jakiegoś fermentu w szeregach, czy to u zawodników, czy sztabu szkoleniowego. Umówiliśmy się, że żaden z nas nie powie co dalej. Powiemy to po zawodach w Planicy. Wtedy będzie już wszystko jasne - powiedział ostatnio w rozmowie z Interią Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków. Skoki narciarskie. Mika Kojonkoski nie dla polskiej kadry W mediach już od jakiegoś czasu trwają jednak dywagacje dotyczące tego, kto może zastąpić Michala Doleżala. Faworytem od samego początku zdawał się być Mika Kojonkoski, a jego kandydaturą zachwycony był między innymi Adam Małysz. Jak donosi Kacper Merk - słynny Fin, który z powodzeniem prowadził swoich rodaków oraz austriackich skoczków nie trafi jednak do naszej reprezentacji. - Raw Air zakończony, można to napisać oficjalnie: Mika Kojonkoski NIE BĘDZIE trenerem reprezentacji Polski w przyszłym sezonie - napisał dziennikarz Eurosportu na Twitterze.