Co się dzieje w hotelu posłów? Apoloniusz Tajner tam mieszka i opowiada
Dokładnie dwa lata temu Apoloniusz Tajner po raz pierwszy dostał się do polskiego parlamentu. Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego i wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego startował z list Koalicji Obywatelskiej. Bezpartyjny kandydat uzyskał blisko 21 tysięcy głosów. Niespełna miesiąc później Tajner zasiadł w ławach poselskich. Nie krył wówczas zdumienia tym, czego doświadczy. Teraz jest już bardziej doświadczony w politycznych bojach, ale - jak przyznał - "nigdy się nie dowie, jak wygląda polityka".

W skrócie
- Apoloniusz Tajner, były prezes Polskiego Związku Narciarskiego, od dwóch lat zasiada w polskim parlamencie jako bezpartyjny poseł Koalicji Obywatelskiej.
- Tajner podkreśla, że polityka jest dla niego wciąż nieprzewidywalna i większość najważniejszych decyzji zapada poza posłami.
- Porusza także temat incydentów w hotelu poselskim oraz opinii na temat pracy i atmosfery w koalicji rządzącej.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
- To jest zupełnie inna rzeczywistość, ale szybko muszę przywyknąć - mówił Apoloniusz Tajner przed dwoma laty w rozmowie z Interia Sport, kiedy dzielił się z nami pierwszymi wrażeniami z obrad parlamentu.
Wtedy wszystko było dla niego nowe, a szczególnie styl i język prowadzenie debaty publicznej. Teraz trochę do tego przywykł, ale wciąż nie zna wszystkich zaułków polityki.
- Tak naprawdę nigdy się nie dowiem, jak wygląda polityka. Te najważniejsze rzeczy dzieją się bowiem w polskiej polityce poza zwykłymi posłami. Nie jest tak, że zbiera się walne posłów i wypracowuje się stanowisko. To tak nie działa - przyznał Tajner, któremu najwyraźniej nie przypadła do gustu wielka polityka.
W Sejmie Apoloniusz Tajner czuje się jak ryba w wodzie. "Trudna i wyczerpująca praca"
Za to, jak ryba w wodzie czuje się w Sejmie w tematach bliskich jego sercu.
- Dobrze czuję się w Komisji Kultury Fizycznej. Jestem przewodniczącym podkomisji stałej ds. sportu dzieci i młodzieży i komisji ds. sportu osób z niepełnosprawnościami. Cieszę się, że Sławomir Nitras obrał taki kierunek w sporcie, a kontynuuje go teraz Jakub Rutnicki. Jestem też w Komisji Gospodarki i Rozwoju i w Komisji Kontroli Państwowej - opowiadał Tajner.
71-latek okrzepł nieco w nowej roli, ale wciąż uczy się czegoś nowego. W rozmowie z Interia Sport przyznał też, że nieprawdziwy jest stereotyp polityka, który bierze dietę, ale niewiele robi.
Tak naprawdę to wszyscy w Sejmie mają po uszy pracy. Głównie polega ona na spotykaniu się z ludźmi. Czasami z takimi, którzy sami znajdują posłów, prosząc o wsparcie w różnych sprawach. Regularne posiedzenia, które odbywają się co dwa tygodnie, to jest czas wyjęty z życiorysu właśnie na wielogodzinną pracę w Sejmie. Nie tylko na sali plenarnej, ale też w komisjach i podkomisjach. Nawet gdyby ktoś chciał tego uniknąć, to nie jest w stanie, bo jest wciągnięty w ten wir. Nie ma co zatem mówić o bezczynności posłów. To jest naprawdę bardzo trudna i wyczerpująca praca
Trzeszcząca koalicja? "Pewne rzeczy są wyolbrzymiane"
Tajner należy do kolacji rządzącej, ale nie ma poczucia, by w niej trzeszczało, choć z różnych stron sceny politycznej dochodzą głosy, że może dojść do rozłamu.
- Mam za mało doświadczenia parlamentarnego, by stwierdzić, czy trzeszczy w kolacji naprawdę, czy jednak nie. Raczej, jak jestem między posłami, to widzę spójność. Oczywiście kierownictwa poszczególnych partii muszą akcentować główne założenia swojej opcji. Nieraz są one w konflikcie z innymi przedstawicielami koalicji. Jest jednak tylko kilka takich punktów zapalnych, ale to zrozumiałe, że różnimy się poglądami. Widzę dobrą wolę w tej kolacji. A takie rzeczy, które mogłyby jej zagrozić, to dzieją się poza nami. Doskonale też wiem, że pewne rzeczy są wyolbrzymiane przez dziennikarzy - ocenił Tajner.
Incydenty w hotelu poselskim. Tam mieszka Apoloniusz Tajner
On od początku kadencji mieszka w hotelu sejmowym. I właśnie o tym budynku zrobiło się ostatnio głośno. W sierpniu posłowie Prawa i Sprawiedliwości świętowali zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta, co zakończyło się głośnym incydentem w restauracji Domu Poselskiego. Według relacji senatorów KO, podczas świętowania padły wulgarne wyzwiska. Interweniowała Straż Marszałkowska. Jak się okazuje, to nie był pierwszy taki przypadek w Domu Poselskim. Podobne incydenty miały miejsce w przeszłości.
Minister rolnictwa Stefan Krajewski po sześciu latach mieszkania w hotelu poselskim opuścił go z powodu zachowania niektórych posłów, których określił jako "patoposłów".
Od dziesięciu lat nie sięgam po alkohol, więc rzadko odwiedzam restaurację hotelową, która jest za kratą. Mieszkam na pierwszym piętrze hotelu poselskiego, ale nie doświadczyłem żadnych incydentów. Raczej nie odczuwam dyskomfortu, choć czasem są hałasy, kiedy ludzie z dołu wracają do pokoi. Nie widziałem, by w hotelu dochodziło do ekscesów. Nie mam zatem żadnych uwag
Zobacz również:














