- Nie chcę być jak Kasai. Myślę, że powiedziałem to już na tyle zrozumiale, że każdy wyciągnął wniosek, że to będzie mój ostatni sezon - powiedział Kamil Stoch w rozmowie z Jackiem Kurowskim dla TVP Sport. Co warte podkreślenia, nasz skoczek narciarski nosił się z myślą zakończenia kariery skoczka już po sezonie 2023/24. Jak przyznała jego żona Ewa Bilan-Stoch w rozmowie z Interią, oboje byli już z tą myślą pogodzeni. Kamil Stoch postanowił jednak wówczas kontynuować swoją karierę, ale zdecydował się na radykalny krok, krocząc własną ścieżką. I tak zrezygnował ze wspólnych treningów wraz z resztą reprezentacji Polski, zatrudniając - za zgodą Polskiego Związku Narciarskiego - indywidualnego trenera Michala Doleżala. Skoki narciarskie. Kamil Stoch ogłasza. Wiemy, kiedy zakończy karierę Ten ruch nie przyniósł jednak oczekiwanych efektów. 37-latek nie zdołał wrócić do najwyższej dyspozycji. Minionej zimy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął odległą 31. lokatę. W dodatku, decyzją byłego już trenera naszej reprezentacji Thomasa Thurnbichlera, nie załapał się do kadry na mistrzostwa świata w Trondheim. Tamtą decyzję Austriaka ostro skomentował na łamach Interii Dawid Kubacki. - Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale to jak robił Kamilowi pod górkę, to po prostu zbrodnia - mówił. W rozmowie z Jackiem Kurowskim Kamil Stoch odniósł się do jego słów. - Dawid jest na tyle dorosły, że ma prawo do wypowiedzenia się na dany temat w sposób, jaki on uważa najbardziej za stosowny. Natomiast to był taki temat, gdzie trzeba było albo powiedzieć wszystko, albo nie odzywać się w ogóle. Niestety Dawid powiedział za mało, żeby ludzie to zrozumieli, żeby dobrze to było zrozumiane, a jednak za dużo, żeby to się obeszło bez echa - powiedział. I dodał: