W połowie lutego norwescy skoczkowie popadli w poważny konflikt z głównym trenerem. Na zawody przestał w pewnym momencie jeździć Aleksander Stoeckl. Przedłużająca się absencja Austriaka nie umknęła uwadze Skandynawom. Sam zainteresowany przyznał się w mediach, że nie nie chciał pogarszać i tak już napiętej atmosfery w ekipie. Jak się okazało, po latach pracy ceniony szkoleniowiec stracił zaufanie swoich podopiecznych, którzy w trakcie sezonu zaapelowali do tamtejszej federacji z prośbą o zmiany w kadrze. "Potwierdzam, że po mistrzostwach świata w lotach wysłaliśmy list do komisji skoków. Nie chodzi o same wyniki. Chcemy po prostu pilnych zmian, by do wiosny skompletować nowy sztab trenerski kadry" - mówił Johann Andre Forfang, przedstawiciel norweskich skoczków. Co ciekawe mimo całej afery 50-latek pracy nie stracił, a jedynie został odsunięty od swoich obowiązków. Wciąż nie ma oficjalnej decyzji w sprawie Austriaka, co niepokoi gwiazdora zespołu. PZN ogłosił szerokie kadry. Zaskoczenie u skoczków Halvor Egner Granerud komentuje zamieszanie w norweskich skokach Jakiś czas temu w Norwegii gruchnęła wiadomość, że Stoeckl złożył pozew przeciwko tamtejszej federacji. Mężczyzna miał za złe związkowi, że choć pobierał należyte wynagrodzenie, to nie mógł świadczyć swoich obowiązków. Nie wiadomo, jak długo pozostanie w Skandynawii, bowiem nie osiągnął jeszcze porozumienia z tamtejszym związkiem narciarskim. W sprawie całego zamieszania z trenerem wypowiedział się utytułowany skoczek - Halvor Egner Granerud. "W idealnym świecie doszlibyśmy dalej, niż dotarliśmy. Ale tak właśnie jest. Możecie zapytać innych, jak się sprawy wyglądają. Nie jestem na bieżąco" - zaznaczył 27-latek. Jak podają Norwegowie, wiele wskazuje na to, że Magnus Brevig zostanie głównym trenerem po Stoecklu. Na oficjalny komunikat trzeba jeszcze poczekać. Kolejnym zmartwieniem rywali Polaków są... finanse. Brakuje sponsorów i mogą nastąpić ostre cięcia o kilka milionów koron. "Jest to bardzo niepokojące. Jest to problem, który znamy od czasu zniknięcia LO (logo na kaskach oznaczające Norweską Konfederację Związków Zawodowych - dod.red.). To trudna sytuacja dla wszystkich zaangażowanych" - sygnalizuje sportowiec. Thomas Thurnbichler mówił o Stochu. Nagle padły słowa o ego