Pewnie, że atmosferę budują wyniki, ale o nią powinien też dbać sztab szkoleniowy. W chaosie jednak trudno stworzyć coś sensownego. Tylko na podstawie oficjalnych wypowiedzi skoczków można odnieść wrażenie, że w sztabie szkoleniowym jest jak w czeskim filmie: nikt nic nie wie. I specjalnie używam tutaj stwierdzenia sztab szkoleniowy, bo choć to, co robi kadra firmuje swoim nazwiskiem Thomas Thurnbichler, to jednak pracuje on też z innymi osobami. One również są odpowiedzialne za to, co dzieje się z naszymi skoczkami. A dzieje się źle. Nie do wiary, co dzieje się w u polskich skoczków. Były trener Kubackiego: "Gęsta atmosfera" Skoki narciarskie. Czas na poważne rozmowy, bo zaraz wszystko będziemy budować od nowa W Ruce pojawił się temat przemęczonych nóg. Wiele wskazuje na to, że zawiódł trening motoryczny, a za ten odpowiedzialny jest Mark Noelke. Tyle że, jak usłyszałem, skoczkowie mieli też możliwość indywidualnego przygotowania do sezonu. Już w ubiegłym sezonie wiadomo było, że nie wszystkim do końca odpowiadają metody Niemca, a jednak to on nadal tworzy ważne plany kadry. O ile świeżość nóg wróciła, o tyle pojawił się inny problem. Paweł Wąsek bez ogródek mówił o tym, że "nie ma czystej wizji skoku", że codziennie próbuje czegoś innego, a efektów nie ma. Kiedy o to samo zapytałem Dawida Kubackiego, ten od razu odpowiedział: I masz odpowiedź. Nasz znakomity skoczek, który ma na koncie wiele sukcesów, już w Ruce sygnalizował, że dostaje zbyt wiele informacji od trenera, a to wprowadza w jego głowie tylko zamęt. Wygląda na to, że w kadrze zapanował chaos. Sztab nie trzyma się jednej spójnej wizji skoku, tylko próbuje wielu rzeczy, a to tylko doprowadza do tego, że zawodnicy są rozregulowani. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy świadkami powolnego buntu ze strony zawodników, a to niczego dobrego nie wróży. Thomas Thurnbichler pytany w Klingenthal o to, o czym mówili skoczkowie, tylko się uśmiechnął i powiedział: Mam tylko nadzieję, że ta nagła zapaść polskich skoczków, która zaskoczyła cały świat związany z tą dyscypliną, niebawem będzie już tylko wspomnieniem. Wystarczy tylko wsłuchać się w głos skoczków, bo oni najlepiej wiedzą, co im dolega. Jeśli nie dojdzie do poważnych rozmów, to zaraz znowu będziemy budować wszystko od nowa. "Nie od dziś wiadomo, że droga ze złego do dobrego jest bardzo długa i wyboista, a z dobrego do złego jest bardzo szybka" - tak filozoficznie mówił Kubacki w Klingenthal. Fatalne wieści dla Dawida Kubackiego, Piotra Żyły i spółki. "Nie widać, żeby miał nastąpić przełom"