Decyzja Polskiego Związku Narciarskiego dotycząca limitów wagowych w kadrze skoczkiń wywołała spore kontrowersje. Federacja zdecydowała, że zawodniczki ubiegające się o finansowanie i chcące jeździć na międzynarodowe zawody muszą mieć BMI poniżej 21. Po ujawnieniu tych doniesień gorzkich słów pod adresem PZN nie szczędziła Maren Lundby, z kolei Adam Małysz bronił decyzji związku tłumacząc, że skoki narciarskie są "brutalnym sportem". Były niemiecki skoczek krytykuje PZN Teraz o komentarz w sprawie poproszono Franka Loefflera, który w 1998 roku razem z reprezentacją Niemiec sięgnął po drużynowe mistrzostwo świata juniorów. Były zawodnik przez cztery sezony rywalizował również w Pucharze Świata, a jego dalsze losy naznaczyły problemy z wagą. Niemiec nie chcąc ryzykować zdrowiem przez dostosowanie się do rygorystycznych wymagań, wszedł w otwarty konflikt z ówczesnym trenerem reprezentacji, Wolfgangiem Steiertem. Loeffler w rozmowie z portalem Sport.pl nie ukrywał, że kryteria wprowadzone przez PZN są dla niego dużym zaskoczeniem. - To dla mnie szok, że w Polsce wywiera się na zawodniczkach presję tym limitem. Zwłaszcza że wprowadzany był w kontekście odwrotnych problemów, czyli przekraczania dolnej granicy - 17. Ze swoich czasów nie pamiętam rozmów o górnej. To wręcz perfidne - stwierdził. Frank Loeffler: To doping Były zawodnik podkreślił przy tym, że wprawdzie w skokach waga jest bardzo istotna, to jednak uprawiający tę dyscyplinę powinni mieć zdrowe podejście. - Największy problem zaczyna się, gdy trenerzy zaczynają ciągnąć zawodniczki poniżej dolnej granicy limitu BMI. To doping - przekonwał Według Loefllera dobrym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie przez FIS osób, które zajęłyby się problemem limitów wagowych nakładanych na skoczków. - Bo niby dlaczego FIS miałoby nie zależeć, żeby do tej sprawy podejść profesjonalnie? Cierpią na tym wszyscy - wskazał.