Mistrzem świata na skoczni normalnej został Marius Lindvik, który wyprzedził Andreasa Wellingera i Jana Hoerla. Tuż za podium uplasował się z kolei Karl Geiger, o którym po konkursie było głośno w polskich mediach i serwisach społecznościowych. Gdy utytułowany skoczek zasiadł na belce, było widać, że kombinezon znacznie odstaje od ciała i tworzy tzw. dzióbek. Z kolei gdy lądował, kombinezon tworzył "dzióbki" na wysokości bioder. Polscy kibice komentujący ten fakt w mediach społecznościowych domagali się dyskwalifikacji dla Niemca. Nie brakowało takich określeń jak "śpiwór" czy "spadochron", w podobnym tonie w rozmowie z Interią wypowiedział się Adam Małysz. "Dotarły do mnie zdjęcia niektórych niemieckich skoczków, którzy na normalnej skoczni mieli na sobie worki, a nie kombinezony. To jest trochę przykre. Jeśli dalej pójdzie to w tym kierunku, to za moment skoki kompletnie nie będą nikogo interesowały" - stwierdził prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Nieco ostrożniejszy w ocenie sytuacji był Thomas Thurnbichler. "Rzeczywiście w przypadku niektórych zawodników kombinezony wizualnie wyglądają na duże. Myślę jednak, że one są w normie. Po prostu niektórzy mają naprawdę dobre kombinezony" - ocenił szkoleniowiec polskich skoczków. To może być koniec Piotra Żyły na mistrzostwach świata. Tylko się głośno zaśmiał Norwegowie uderzają w Polaków. "Łatwo jest szukać wymówek" Zamieszanie wokół Geigera nie uszło uwadze norweskich mediów. Popularny serwis Dagbladet przytoczył słowa o "śpiworze", "worku na ziemniaki" i "spadochronie", jakie padały w polskich mediach i wśród komentarzy polskich kibiców. I poprosił o komentarz Johana Remena Evensena - byłego skoczka, który w 2010 roku razem z kolegami z drużyny sięgnął po olimpijski brąz w Vancouver, czterokrotnie stawał też na podium konkursów Pucharu Świata. "Zawsze będą jakieś podejrzenia. To część gry. Tak czy inaczej, można iść i złożyć skargę do FIS albo można zajrzeć w głąb siebie i zastanowić się, co można zrobić równie dobrego. Może właśnie to powinna zrobić polska drużyna. Powinni przestać robić zamieszanie wokół tego, że Niemcy mają o wiele lepsze kombinezony niż ktokolwiek inny" - wypalił Evensen. Były norweski skoczek tłumaczył, że Niemcy mają inną technologię szycia kombinezonów, stąd podczas siadania na belce tworzy się tzw. dzióbek, który sugeruje, że strój odstaje na więcej niż cztery przepisowe centymetry. Evensen poszedł jeszcze krok dalej. "Na pewno łatwo jest szukać wymówek" - stwierdził, odnosząc się do słabych wyników "Biało-Czerwonych" w Pucharze Świata i podczas trwających mistrzostw w Trondheim. W podobnym tonie wypowiedział się inny były norweski skoczek, Andreas Stjernen. Jak zauważył, na podstawie zdjęcia zawodnika siedzącego na belce nie można jednoznacznie ocenić, czy kombinezon narusza przepisy, ponieważ powinno się oceniać jedynie w pełni rozciągnięty strój. "Myślę, że Polacy powinni przede wszystkim przyjrzeć się swojemu sprzętowi i swoim skokom, zanim zaczną atakować Niemców" - dodał. Zamieszanie w Trondheim. Alert wirusowy, wśród poszkodowanych Polacy