Obecny sezon Pucharu Świata jest niezwykle trudny dla reprezentacji Polski. Dotyczy to zwłaszcza Dawida Kubackiego, który jeszcze zeszłej zimy niemal do samego końca walczył o Kryształową Kulę z późniejszym triumfatorem - Halvorem Egnerem Granerudem. A teraz chwilami zdaje się być cieniem samego siebie. Z czasem - jak dało się wywnioskować z wielu komentarzy - kibice zaczęli tracić cierpliwość. W swoich opiniach często wypominali Dawidowi Kubackiemu, że nie chciał zgodnie z wolą trenera Thunrbichlera odpuścić kilku startów w zawodach Pucharu Świata, by skupić się na treningach. W kwestii występów 33-latka podnoszony jest także argument dotyczący tego, że niemal nieustannie narzeka on na słabe warunki. PŚ w skokach narciarskich. Sensacyjny rekord, Kamil Stoch natychmiast reaguje. I ujawnia swój plan Skoki narciarskie. Dawid Kubacki reaguje na krytyczne głosy kibiców Co na to sam zainteresowany? Dawid Kubacki odniósł się do tej sprawy. W rozmowie z portalem Skijumping.pl został zapytany o to, czy dochodzą do niego głosy krytyki oraz o to, czy jest w stanie przyznać się także do swoich błędów, nie zasłaniając się wyłącznie niekorzystnym wiatrem. I dodał: - Moim zdaniem to działa w ten sposób, że najważniejszy czynnik, jaki jest, to prędkość tego skoczka względem powietrza, w którym on leci. Wtedy nawet, jak jest z tyłu, to po pierwsze się to rekompensuje belką, czyli ta prędkość początkowa jest już większa. Ale to jest większe dla wszystkich. A jeżeli się ma dobrą dyspozycję i to co jest do zrobienia na progu, robi się dobrze, to ta utrata prędkości jest mniejsza. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Dawid Kubacki nie miał szczęścia do warunków w piątkowych kwalifikacjach do sobotniego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Sapppro. Polski skoczek skakał bowiem według odczytów przy najsilniejszym wietrze w plecy i otrzymał za to najwyższą rekompensatę z całej stawki, wynoszącą aż 19.9 punktu. Mimo to poszybował 117 metrów i zajął 16. lokatę. Awans do konkursu wywalczyli także: 14. Aleksander Zniszczoł, 27. Piotr Żyła, 30. Kamil Stoch oraz 43. Klemens Murańka.