Polscy fani skoków narciarskich mogli w niedzielę liczyć na sporą dawkę radości. W końcu mogli bowiem zobaczyć na podium jednego z naszych reprezentantów. Miejsce w czołowej trójce zdołał wywalczyć Aleksander Zniszczoł - jedyny z podopiecznych trenera Thomasa Thurnbichlera, który wywalczył awans do drugiej serii konkursu Pucharu Świata w Lahti - a lepsi od niego okazali się tylko Austriak Jan Hoerl oraz reprezentant Słowenii - Peter Prevc. Po swoim fantastycznym występie Aleksander Zniszczoł nie krył wielkiego zadowolenia, ale przy tym wprost przyznał, że po prostu zasłużył na to, by w końcu stanąć na podium w konkursie Pucharu Świata. Skoki narciarskie: PŚ w Lahti. Zniszczoł na podium, a Wellinger nie krył niezadowolenia W dużo gorszym nastroju Lahti opuszczał trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - Andreas Wellinger. Niemiecki skoczek zakończył niedzielne zmagania na siódmej lokacie, tracąc 7.8 punktu do Aleksandra Zniszczoła. Po konkursie stwierdził jednak, że nie do końca zgadza się z odczytami wiatromierzy podczas jego skoku. Podczas gdy odjęto mu wiele punktów, sam miał wrażenie, że warunki nie tyle wcale mu nie pomagały, co bardzo utrudniały oddanie satysfakcjonującej próby. Tamtejsi dziennikarze nie mieli wątpliwości co do oceny całej sytuacji. - Mistrz olimpijski w skokach narciarskich Andreas Wellinger w wietrznym chaosie na skoczni w Lahti stracił swoje dwunaste miejsce na podium w bieżącym sezonie - przyznali wprost. Głos w sprawie zabrał także obecny trener reprezentacji Niemiec i były szkoleniowiec polskich skoczków narciarskich - Stefan Horngacher, który jednak nie chciał komentować szerzej powstałego zamieszania. - Nie możemy wpływać na wiatr, jedynie na nasz występ. A ten był dobry - stwierdził krótko znany Austriak.