Sezon 2023/24 nie jest najłatwiejszy dla reprezentantów Polski w skokach narciarskich i ich fanów. Jak dotąd tylko Aleksander Zniszczoł był w stanie dostać się do czołowej dziesiątki któregokolwiek z konkursów Pucharu Świata. Na mistrzostwach świata w lotach błysnął Piotr Żyła, który w trzyseryjnej rywalizacji zajął szóste miejsce, ale już w niemieckim Willingen tydzień później nie był w stanie pokazać ciągłości dobrych prób. To jeden z większych problemów "Orłów" w ostatnich miesiącach - brak regularności. Żyła na Muehlenkopfschanze skakał fatalnie. Do sobotniego konkursu w ogóle nie awansował (53. lokata w kwalifikacjach), a w niedzielny zakończył dopiero na 48. pozycji. Czynnikiem w jakimś stopniu tłumaczącym 37-latka urodzonego w Cieszynie może być zły stan torów najazdowych. Ulewny deszcz sprawił, że zamokły one wodą. Organizatorzy robili specjalne nacięcia, ale pomagały one tylko krótkofalowo. Wyniki sobotnich zawodów kobiet zostały wypaczone, a w rywalizacji panów nie było wcale wiele lepiej. Złe skoki Żyły w Willingen. Szturc: "Płynęły strumienie wody" Jan Szturc w rozmowie z serwisem Sportowy24.pl "rozgrzeszył" częściowo mistrza świata sprzed roku z Planicy. Zauważył, że Willingen to jedyne miejsce w kalendarzu tegorocznego cyklu PŚ, w którym nie ma lodowych torów, więc takie anomalie nie powinny się już przytrafiać. Znany trener zabrał także głos na temat dyspozycji Aleksandra Zniszczoła. 29-latek w ostatnich konkursach indywidualnych był kolejno jedenasty i dwukrotnie ósmy. W Zakopanem i Willingen zmarnował szansę na walkę o podium (na półmetku tych zawodów zajmował odpowiednio czwarte i pierwsze miejsce), ale i tak jego dyspozycja to światełko w tunelu dla reprezentacji Polski. Trwa debata, czy można już nazwać go czołową postacią kadry narodowej. - Olek w tym momencie wydaje się być najlepszym polskim zawodnikiem i jak najbardziej może zostać liderem naszej reprezentacji, choć nie chce się do tego przyznawać. Jest w nim duża skromność i to też jest dobra cecha. Ma duży szacunek do naszych mistrzów świata i medalistów olimpijskich, Kamila Stocha, Piotra Żyły i Dawida Kubackiego. Brakuje mu jeszcze powtarzalności i pewności siebie - stwierdził pierwszy szkoleniowiec Adama Małysza. 65-latek nawiązał do znanego nastawienia "Orła z Wisły", który zawsze powtarzał, że chce przede wszystkim oddać dwa dobre, równe skoki, a dopiero następnie zastanawiać się, na której lokacie mógłby dzięki nim wylądować. - Musi robić swoje według zasady, którą kiedyś wyznawał Adam Małysz, że przede wszystkim trzeba oddać następny dobry skok, a nie myśleć o konkretnych lokatach na koniec konkursu czy w klasyfikacji generalnej - zakończył. Następne zawody PŚ odbędą się w Lake Placid (10-11.02) i Sapporo (17-18.02). Thurnbichler podał już skład, w którym nie doszło do żadnej zmiany w porównaniu z ostatnim weekendem. W Stanach Zjednoczonych i Japonii wystąpią Zniszczoł, Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek.