Dawid Kubacki po niedzielnym konkursie w Zakopanem może mówić o dużym pechu. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata po pierwszej serii przewodził stawce ze znaczną przewagą i wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać mu kolejnego zwycięstwa. Warunki na Wielkiej Krokwi dyktował jednak wiatr, a 32-latek trafił na silne podmuchy, które uniemożliwiły mu przypieczętowanie triumfu. Polak ostatecznie był drugi, tuż za Halvorem Egnerem Granerudem. Adam Małysz i Dawid Kubacki rozczarowani Rozczarowania postawą Borka Sedlaka, który w niekorzystnych warunkach włączył Kubackiemu zielone światło, nie krył Adam Małysz. - Nie może tak być! Ja jestem okropnie zły, mimo że cieszę się, że Dawid zajął drugie miejsce, ale jestem zły przez tę sytuację - mówił na antenie TVP Sport. Sam zawodnik również był rozżalony. - Znowu trafiłem na trudne warunki. Oddałem dobry skok, ale w tych warunkach nie było szansy odlecieć - ocenił. Jak w rozmowie ze Sport.pl zdradził dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile, po konkursie rozmawiał z Thomasem Thurnbichlerem i przedstawicielami Polskiego Związku Narciarskiego na temat drugiego skoku Kubackiego. - Z naszej strony sytuacja wygląda tak, że to jest absolutnie normalna sytuacja w zawodach. Takich sytuacji mamy dziesiątki w sezonie - przekonywał. - Nie mamy wpływu na to, co wydarzy się już po zapaleniu zielonego światła - dodał. Borek Sedlak był "zdruzgotany" Z Sedlakiem rozmawiał już Thurnbichler. Jak stwierdził później austriacki szkoleniowiec, on sam będąc na miejscu Czecha prawdopodobnie nakazałby Kubackiemu zejście z belki i czekanie na bardziej wyrównane warunki. - Tylko że to jego praca, jego decyzje - zastrzegł. Najwyraźniej Sedlak mocno przeżył to, co wydarzyło się na Wielkiej Krokwi. Dziennikarz Piotr Majchrzak powołując się na relacje osób przebywających na wieży sędziowskiej przekazał, że Czech był "zdruzgotany" końcówką konkursu. Sedlak miał opuścić skocznię "zakapturzony" i to długo po zakończeniu rywalizacji.