Tak naprawdę tylko w pierwszym treningowym skoku we wtorek Żyła oddał niezłą próbę. Kolejne były już jednak znacznie słabsze. W środę jednak 35-latek znalazł sposób na to, by nieco poprawić swoje skoki. - Było mi ciężko po wtorkowych skokach. Miałem bowiem problemy z najazdem. Finalnie jednak nie wyszło tak źle i mogę być zadowolony ze skoków w środę. Praca przyniosła efekty, ale zabrakło tego czegoś - mówił Żyła. Piotr Żyła: nie jest ona w moim rytmie - To dziwna skocznia, choć zdarzają mi się dobre pojedyncze skoki. Nie jest ona w moim rytmie. Zaczynam się bowiem na niej odbijać, a okazuje się, że do progu jest jeszcze trochę - dodał. Żyła cieszył się z sukcesu swojego kolegi z drużyny. Konkurs wygrał bowiem Dawid Kubacki. - Skakał rewelacyjnie. Myślę, że będzie walka z Granerudem do końca w Bischofshofen - podkreślił. To właśnie na skoczni im. Paula Ausserleitnera odbędzie się finał Turnieju Czterech Skoczni. To największy z obiektów na tej imprezie. Żyła uwielbia takie skocznie. - Lubię ten obiekt. Do tego konkurs będzie o lepszej porze. Nie lubię skakać tak wcześnie, jak w Innsbrucku. To dziwna pora. Ni to obiad, ni to kolacja - śmiał się wiślanin. Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport