W rywalizacji mężczyzn finały Pucharu Świata w Planicy to już właściwie tradycja. Rok w rok wszyscy ludzie związani ze skokami narciarskimi w iście wiosennej scenerii spotykają się w Słowenii, gdzie na słynnej Letalnicy bawią się z kibicami, a przy tym rywalizują na legendarnym obiekcie, gdzie skoki powyżej 200 metrów zdarzają się bardzo regularnie. Dla samych zawodników to też okazja, by w końcu trochę pobawić się w swoim gronie, pofolgować sobie w tak banalnych sprawach jak jedzenie czy nawet wyjścia na dyskotekę, bo w ciągu sezonu o czymś takim nie ma mowy. Zabrakło miejsca dla Graneruda. Norwegowie bez wielkiej gwiazdy Niestety w tym wielkim święcie skoków narciarskich nie będzie uczestniczył Halvor Egner Granerud, czyli poprzedni zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dla Norwega zabrakło miejsca w kadrze na Planicę, co oznacza, że kończy ten kompletnie nieudany dla niego sezon przedwcześnie. W sześcioosobowej kadrze Norwegów znaleźli się Johann Andre Forfang, Marius Lindvik, Robert Johansson, Sindre Ulven Joergensen, Robin Pedersen oraz Benjamin Oestvold. Tym samym Granerud, czwarty w zakończonych niedawno mistrzostwach kraju, przebiegających zresztą w dość kuriozalnych okolicznościach, musiał ustąpić miejsca innym skoczkom. Oficjalnie nie podano jeszcze powodów, dla których Granerud nie pojechał do Planicy. Dla Norweskiej gwiazdy to jednak na tyle nieudany sezon, że w zasadzie im szybciej dobiegnie końca, tym lepiej. Trudne tygodnie dla Graneruda Ten sezon jest dla Graneruda ciężki nie tylko ze względu na słabe sportowe wyniki. Również przez konflikt w norweskiej kadrze i odsunięcie skłóconego z zawodnikami trenera Alexandra Stoeckla. Zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2022/2023 był zresztą jednym z liderów "strajku" wewnątrz grupy, co niedawno wyciągnęły tamtejsze media. "Halvor Egner Granerud przerywa milczenie. Otwarcie opowiada o skandalu, który uderzył w norweskie skoki jak bomba" - opisują w "Dagbladet". I przytaczają wpis sportowca zamieszczony na platformie X. Ujął się w nim za Forfangiem. "Zauważyłem, że przytłaczająca jest liczba niemiłych komentarzy skierowanych pod adresem naszego przedstawiciela, Johanna. Wypowiada się on w imieniu grupy, jesteśmy w tym razem. Wzywam wszystkich, aby pamiętali, że po drugiej stronie znajduje się człowiek" - obwieścił. Triumfator zeszłorocznego sezonu Pucharu Świata nie ma żadnych wątpliwości. Upublicznienie całej sprawy było błędem. Powinna ona była zostać tylko między zainteresowanymi, aż do momentu znalezienia rozwiązania. Ale teraz jest już za późno.