Za nami kolejny weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tym razem zarówno panie, jak i panowie rywalizowali na skoczni Muehlenkopfschanze w Willingen. W Niemiec z pewnością zadowoleni wrócą Polacy - Aleksander Zniszczoł spisał się bowiem znakomicie, dwukrotnie plasując się w czołowej dziesiątce konkursu. Dla "Biało-Czerwonych" jest to naprawdę dobra wiadomość, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory w tym sezonie podopieczni Thomasa Thurnbichler nie spisywali się najlepiej. Teoretycznie z przebiegu rywalizacji zadowoleni powinni być także Norwegowie. Podczas sobotniej rywalizacji mężczyzn ekipa Alexandra Stoeckla zaliczyła dublet - na podium stanęli bowiem Johann Andre Forfang i Kristoffer Eriksen Sundal. Co ciekawe, pierwszy z panów został nawet nowym rekordzistą obiektu. Oddał on bowiem skok na 155,5 metra. W niedzielę natomiast sporo powodów do radości miał natomiast trener kadry kobiet, Christian Meyer. Jego podopieczna Silje Opseth po skokach na 141,5 i 150 metrów wywalczyła pierwsze w tym sezonie podium. Burza w Norwegii po Pucharze Świata w Willingen. Eksperci stanęli po stronie zawodniczki, uderzają w FIS Reprezentantka Norwegii jednak nie poradziła sobie najlepiej podczas sobotniego konkursu, a po zakończeniu rywalizacji nie kryła oburzenia. W rozmowach z ojczystymi mediami stwierdziła, że przedstawiciele FIS i jury uniemożliwili im rywalizację na wysokim poziomie i oddawanie dalekich skoków, nie manewrując belką startową podczas konkursu. Na temat sposobu przeprowadzenia sobotniego konkursu wypowiedzieli się także norwescy eksperci, którzy podejście członków FIS i sędziów do zawodniczek nazwali "żałosnym". "W pierwszej połowie konkursu mieliśmy sześć skoków powyżej punktu K. (...) Nadal uważam, że jury i ci, którzy tworzą swego rodzaju produkt marketingowy ze skoków narciarskich kobiet, mają jeszcze wiele pracy do wykonania. Warunki są więcej niż wystarczająco dobre, aby osiągnąć średnio 130 metrów" - przyznał na półmetku sobotniej rywalizacji Anders Jacobsen. W podobnym tonie wypowiedział się Andreas Stjernen, który przyznał, że było mu po prostu... żal zawodniczek biorących udział w tym konkursie. "To był strasznie nudny konkurs skoków narciarskich. Parodia. Nie było zbyt wiele rozrywki dla kibiców. To było bardzo, bardzo rozczarowujące" - powiedział. Były skoczek narciarski nie przebierał w słowach po rywalizacji mężczyzn, podczas której członkowie Międzynarodowej Federacji Narciarskiej nie mieli problemu z dopasowaniem odpowiedniej belki startowej do warunków panujących na skoczni, umożliwiając zawodnikom oddawanie dalekich skoków. "Rywalizowali dokładnie w takich samych warunkach. (...) W takim przypadku nie ma wymówek" - stwierdził. Po zakończeniu weekendu w Willingen swego rodzaju ulga pojawiła się także w austriackim obozie. Stefan Kraft, który w sobotnim konkursie nie zakwalifikował się do serii finałowej, nie gryzł się w język i przyznał, że cieszy się, że rywalizacja w Willingen dobiegła końca. "To było bardzo stresujące doświadczenie" - przyznał lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, cytowany przez "krone.at".