W ostatnich dniach dużo dyskutuje się nie tylko o sytuacji polskich skoczków, którzy mają coraz mniej czasu na przygotowanie dobrej formy na mistrzostwa świata w Trondheim, ale też o wypowiedzi Adama Małysza w programie "Trzecia Seria" TVP Sport. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego wprost wyraził niezadowolenie z pracy Alexandra Stoeckla, który jest dyrektorem sportowym ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. O komentarz do słów sternika federacji zapytano samego Stoeckla, który w rozmowie z WP SportoweFakty zadeklarował, że tak sprawy nie zostawi. Wprawdzie nie chce komentować w rozmowie z mediami słów Małysza, ale na pewno poruszy z nim ten temat. "Będę musiał z nim o tym porozmawiać (z Adamem Małyszem - przyp. red). Dla mnie to ważne, żeby mieć bardzo dobry dialog zarówno z samym Małyszem, jak i z całą federacją" - powiedział. Słowa Małysza obiegły świat. Za granicą wywołał poruszenie. "To się nie zdarza" Apoloniusz Tajner nie zgadza się z Adamem Małyszem. Chodzi o Stoeckla Małysz wprost przyznał, że jest zawiedziony pracą Austriaka w wielu aspektach. "Liczyłem, że więcej uzyskamy od Alexa Stoeckla" - powiedział. Jak się okazuje, innego zdania jest Apoloniusz Tajner. Byłemu prezesowi PZN nie przeszkadza to, że Stoecklowi brakuje dystansu. "Dobrze, że Stoeckl jest blisko kadry. Na pewno widać go tam wyraźniej niż przy budowaniu polskich skoków, ale żeby to robić, trzeba najpierw w ogóle poznać cały nasz teren, naszą mentalność i całą masę rzeczy" - powiedział. Stoeckl swoje stanowisko objął dopiero w sierpniu, a więc już po okresie przygotowawczym. A to zdaniem Tajnera oznacza, że nie można Austriaka obarczać odpowiedzialnością za wszystko. "W zimie jeździ się z zawodów na zawody i stan przygotowań skoczków jest odzwierciedleniem tego, co robili od wiosny do jesieni" - stwierdził. Były prezes PZN wskazywał również na pozytywne aspekty pracy Stoeckla. Jak zauważył, na obecności swojego rodaka korzysta Thomas Thurnbichler, który ma z kim konsultować decyzje. Maciej Kot rusza w podróż dookoła świata. "Taka jest brutalna prawda o sporcie"