Osoba Horngachera uosabia sukcesy w polskich skokach i wejście na niespotykany wcześniej poziom. To właśnie za kadencji tego szkoleniowca na szerokie wody wypłynęło kilku naszych skoczków, uwalniając ogromny potencjał. To dawało nam już nie tylko indywidualne zwycięstwa jednego zawodnika, ale także pasmo sukcesów w rywalizacji drużynowej. Zgrzyt pojawił się dopiero na finiszu i towarzyszył odejściu Austriaka z naszej kadry. Wielu zarzucało mu, że nie potrafił wcześniej, po męsku, przekazać tej informacji, tylko zwodził wszystkich do końca, co miało nie pozostawać bez wpływu zwłaszcza na mentalną dyspozycję naszych zawodników. Ostatecznie odszedł, a jego miejsce zajął dotychczasowy asystent, czerpiący od Austriaka przez trzy lata pełnymi garściami, Czech Michal Doleżal. Przy okazji rozpoczętego weekendu z pierwszym konkursem letniej Grand Prix w Wiśle sternik PZN Apoloniusz Tajner opowiedział przed kamerą TVP Sport o różnicach między Horngacherem a właśnie Doleżalem. - Jeśli chodzi o Horngachera, to na pewno był wielkim autorytetem. Potrafił być bardzo przyjacielski dla zawodników, ale też bardzo ostry i nieprzyjemny. To go cechowało. Potrafił się zmienić w jednej chwili. Doleżal jest inny, równy. Skakał z Adamem Małyszem, Kamilem Stochem. Jego osobowość jest zrównoważona. Nigdy nie pozwolił na to, by się na nim zawieść. To ta powierzchowna różnica - powiedział sternik związku, po czym tak scharakteryzował etykę pracy nowego szkoleniowca Orłów. - Doleżal jest bardzo poważny. To nie brat-łata. Jest kolegą z zawodnikami, ale potrafi trzymać niewidzialny dystans. To wystarczy, by relacja między trenerem a grupą była właściwa. Nie za blisko, nie za daleko. Tak jak trzeba. Art