Sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpoczął się już kilka tygodni temu. W czołówce doszło do wielu przetasowań, bo niewielu stawiałoby pewnie na to, że po trzech weekendach rywalizacji liderem walki o Kryształową Kulę będzie 34-letni Pius Paschke, a za jego plecami plasować się będzie kilkanaście lat młodszy Daniel Tschofenig. Co więcej, w czołowej piątce nie ma żadnego Austriaka, a znalazło się tam miejsce dla... Gregora Deschwandena. Tyle w Wiśle zarobili polscy skoczkowie. Nie wszyscy mogli się cieszyć Najlepszy z Norwegów zajmuje siódme miejsce. Jeszcze gorzej jest z Polakami. Najlepszym z naszych skoczków, jak na razie jest Paweł Wąsek, który plasuje się na miejscu 15. miejscu. Daleko za jego plecami znajdują się Ci teoretyczni liderzy ze względu na ich doświadczenie. Dawid Kubacki i Kamil Stoch plasują się bowiem dopiero w trzeciej dziesiątce klasyfikacji generalnej i z pewnością ta dwójka liczy na zdecydowanie więcej. W miniony weekend w Wiśle ta dwójka wysłała pewne symptomy poprawy. Sukcesy Stocha i spółki przyjdą. Tajner nie ma wątpliwości Następny weekend skoczkowie spędzą w niemieckim Titisee-Neustadt, skąd ta dwójka ma bardzo dobre wspomnienia. Stoch właśnie tam wygrał swój ostatni - 39. konkurs w karierze. Kubacki z kolei wygrał na tym obiekcie aż trzykrotnie, ostatnio w grudniu 2022 roku. Wydaje się więc, że ten obiekt naszym orłom powinien sprzyjać i można tam wykonać kolejny krok do przodu. Tego oczekuje, szczególnie od Kamila Stocha Apoloniusz Tajner, który zapowiada sukcesy naszego mistrza jeszcze w tym sezonie, bo jego zdaniem słaby początek może być nawet dobrym znakiem dla Stocha i spółki. - Oglądałem zawody obok wieży trenerskiej, więc miałem dobry punkt obserwacyjny. I nawet się cieszę, że jesteśmy akurat w tym miejscu. Pamiętam, jak kiedyś Małysz wygrywał w grudniu wszystko, a jak przyszedł Turniej Czterech Skoczni, to już było słabiej, a w styczniu musieliśmy go wycofać. Kiedy wrócił, zdobył dwa tytuły. W skokach jest pewna prawidłowość. Kiedy ktoś dobrze zacznie, to trzyma formę przez cały grudzień. Na TCS wyskakują nowi, a od stycznia kolejna grupa i tworzy się już ta czołówka - ocenił były prezes PZN w rozmowie z Polsatu Sport. Małysz pod wrażeniem Wąska, będą wielkie rzeczy. Drobiazg uderza w Polaków - Mamy fajną grupę, jest w naszych skokach jakość. Miałem możliwość zaobserwowania całej fazy, a zwłaszcza od wyjścia z progu i muszę powiedzieć, że każdy z naszych jest blisko. Zniszczoł robi wszystko perfekcyjnie, ale nie ma tej mocy, co Kubacki. Stoch jeszcze jest trochę spięty, ale to się może zmienić. Pracuje w swoim zespole, w każdej chwili może zmienić plany i robić wszystko tak, żeby jemu było dobrze. To duży komfort - dodał były trener Adama Małysza. - Myślę, że przy sprzyjających okolicznościach, czyli odrobinie szczęścia i dobrej dyspozycji dnia, to nawet już w następnych zawodach. Jednak zmiana trendu nastąpi najprędzej na Turnieju Czterech Skoczni. Dopiero tam się zacznie i ja wierzę, że któryś z naszych będzie tam w czołówce. Pytał pan, czy tych starszych jeszcze na coś stać i ja powiem, że liczę na Kamila - stwierdził na koniec Tajner. Faktycznie w poprzednich najlepszych latach Kamila Stocha oglądaliśmy pewną prawidłowość. Zwykle bowiem nasz mistrz zaczynał sezon bardzo powoli, wyraźne symptomy poprawy pojawiały się podczas weekendów w jego ukochanym Engelbergu, a później na turnieju Czterech Skoczni oglądaliśmy najlepszą wersję naszego mistrza. Pozostaje liczyć, że w tym sezonie będzie podobnie. Do pierwszej wielkiej imprezy tego sezonu pozostał już mniej niż miesiąc.