Kończący się sezon dla polskich skoczków jest udany. Najpierw brąz w konkursie drużynowym podczas mistrzostw świata w lotach w Planicy. Potem triumf w Turnieju Czerech Skoczni Kamila Stocha, wreszcie złoty medal Piotra Żyły na skoczni normalnej podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie i brąz drużyny w konkursie na dużej skoczni. Po raz pierwszy w karierze na podium Pucharu Świata stanął też Andrzej Stękała. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje Kamil Stoch. Do sukcesów naszych skoczków poprowadził Michal Doleżal. Teraz pojawia się pytanie, co dalej z jego pracą dla polskiej kadry. Kontrakt czeskiego trenera z Polskim Związkiem Narciarskim wygasa za rok, po igrzyskach olimpijskich w Pekinie. - Na ten moment nie ma potrzeby do rozmowy z trenerem Michałem Doleżalem o jego kontrakcie. W tym sezonie najwięcej czasu z kadrą, z ramienia PZN, spędzał Adam Małysz i na jego opiniach się opieramy. Nie ma żadnych sygnałów ani przesłanek o zakończeniu współpracy. Nie ma w tym temacie żadnych dywagacji. Jest wręcz przeciwnie, jesteśmy zadowoleni z jego pracy. Tajemnica sukcesów naszej kadry tkwi chyba w profesjonalizacji całego zespołu. Wszystko jest uporządkowane, dba się o każdy szczegół - mówi nam Apoloniusz Tajner. - To co jest bardzo fajne i chyba najcenniejsze, to to że Michal Doleżal jest bardzo zbliżony pod względem mentalnym do naszych zawodników. Jest bardzo zrównoważony, jeśli chodzi o cechy osobowościowe. To, że wcześniej współpracował ze Stefanem Horngacherem i już wtedy wprowadzał do pracy z polskim zespołem swoje pewne innowacje spowodowało, że systematycznie rozwijał swój warsztat - dodaje prezes PZN. Apoloniusz Tajner podkreśla też brak bariery językowej między trenerem a zawodnikami oraz fakt, że czeski trener daje naszym skoczkom więcej tak zwanej "wolnej ręki". - Wszystko razem spowodowało, że atmosfera w kadrze się ociepliła. Profesjonalizm pozostał, natomiast wzajemny kontakt jest na pewno lepszy. Zespół jest teraz zrównoważony, dobrze dobrany pod względem osobowościowym, wzajemnie się wspiera. I to jest ta cała siła, która przyszła wraz z trenerem Michalem Doleżalem. Stefan Horngacher był jednak takim zimnym profesjonalistą, najemnikiem, którego wynajęliśmy do wykonania zadania. Zrobił to doskonale i będziemy mu za to zawsze dziękować - podkreśla Apoloniusz Tajner. Kończący się sezon to także okazja do podsumowania współpracy z nowym dyrektorem Pucharu Świata Sandro Pertile. - Sandro ma trudną sytuację, ale radzi sobie w niej bardzo dobrze. To jest człowiek, który wszystkie decyzje podejmuje po bardzo szerokich konsultacjach. A te konsultacje też są bardzo różne. Wszyscy mają swoje problemy albo interesy w tym, aby coś zrobić tak, a nie inaczej. Najbardziej szanuję go za podjęcie ostatecznej decyzji, dopuszczającej naszych zawodników do rywalizacji w Turnieju Czterech Skoczni. A jak ta rywalizacja dobrze się dla nas zakończyła, to wszyscy wiemy - przekonuje prezes PZN. Mimo pandemii, Polski Związek Narciarski utrzymał dobrą sytuację finansową. Ta pozwala na spokojne kontynuowanie przygotowań do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. - Mamy bardzo stabilną umowę z Ministerstwem Sportu. To jest nasz trzon finansowy. Wzajemne relacje są bardzo dobre. Wszystkie procesy szkoleniowe oparte są właśnie o tę współpracę. Ponadto mamy grono sponsorów, którzy z nami pozostali mimo pandemii. To między innymi Grupa Lotos, Grupa Azoty, Polski Fundusz Rozwoju, 4F, ale też wielu innych partnerów. Zyskaliśmy także nowego sponsora firmę Blachotrapez. To powoduje, że łącząc wszystkie źródła przychodów do związku, mamy dobrą sytuację finansową - zakończył Apoloniusz Tajner. Zbigniew Czyż