Za tobą kolejny, tym razem bardzo intensywny sezon Pucharu Świata. Jak byś go oceniła? Jestem zadowolona. To chyba mój pierwszy sezon, w którym jeździłam na każde zawody Pucharu Świata i mogłam zbierać doświadczenie, pokazywać się. To było dla mnie coś nowego. Byłam po dłuższej przerwie od PŚ i cieszyłam się, że mogłam do niego wrócić. Nie zdobyłam wielu punktów, ale jest radość z tych ośmiu. To też pierwszy sezon pracy z polską kadrą Haralda Rodlauera. Były obawy związane z przyjściem tego szkoleniowca? Tak, obawiałam się, bo wiadomo było, że przychodził do nas bardzo doświadczony trener, który wiele osiągnął, prowadził dziewczyny na wysokim poziomie. Zastanawiałam się, jak to będzie wyglądało u nas, czy to się w ogóle sprawdzi. No i jaki jest jako człowiek. Na szczęście, okazało się, że jest w porządku. Dużo zmieniło się od jego przyjścia? Na pewno zmieniło się podejście. Nawet z mojego punktu widzenia, inaczej patrzyłam na ten sport. Było mi też łatwiej zrzucić wagę, nie męczyłam się tak. Czułam większe wsparcie od trenera. Poprawiła się też atmosfera. Po ostatnich konkursach mówiłaś, że dużo pracowaliście nad pozycją dojazdową, ale została jeszcze do poprawy faza lotu. To jest mój cel na lato, żeby popracować nad lotem, bo na tym strasznie dużo tracę, nawet kilkanaście metrów. Tutaj są bardzo duże rezerwy. Z pozycją dojazdową problem jest już mniejszy, choć w zawodach nie mogą się jeszcze do końca odnaleźć. "Spina mnie" w głowie, będę musiała nad tym popracować z psychologiem, ale mamy to już dopracowane. Były takie konkursy, w których byłaś jedyną zawodniczką z Polski. Nie czułaś się trochę odosobniona? Było to dla mnie coś nowego. Nie wiedziałam, jak się w takiej sytuacji odnajdę, czułam trochę obaw. I z jednej strony nie chciałam na te zawody jechać, z drugiej miałam ochotę spróbować. Bałam się, bo wiadomo, że z innymi dziewczynami jest raźniej, można porozmawiać w pokoju, jest bardziej komfortowo. A kiedy, np. w Willingen, byłam tylko z Theresą (Koren, fizjoterapeutką - red.) i z Haraldem, czyli dwójką Austriaków, to z wiele nie mogliśmy porozmawiać. I większość czasu spędzałam sama, ale mimo to uważam, że wyszło dobrze. Jesteś liderką tej kadry? Kompletnie nie czuję liderką. Uważam, że w polskiej kadrze nie ma liderki. To się zmienia, raz jedna skacze lepiej, raz inna. Dla mnie liczą się dobre występy i sukcesy drużyny. Dwa lata temu, po zakończonym sezonie, mówiłaś, że nabrałaś dużo pokory. Trochę brakowało ci pewności siebie. Coś się zmieniło? Na pewno, mam teraz większą pewność siebie, na skoczni i w życiu prywatnym, aczkolwiek to nie jest jeszcze takie 100%. Na pewno do tego trochę brakuje, ale moja pewność rośnie. W trakcie sezonu pojawił się temat powrotu Kamili Karpiel i Kingi Rajdy. Wpłynęło to na was w jakikolwiek sposób? Z dziewczynami w kadrze temat się pojawił, ale nie rozmawiałyśmy o tym za często. To nie była żadna sensacja. Fajnie, jeśliby wróciły, bo skaczących dziewczyn w Polsce jest bardzo mało i tego nam brakuje, a Kamila czy Kinga były bardzo dobrymi zawodniczkami i podniosłyby ten poziom, ale to ich decyzja. Jeśli wrócą, to będę się cieszyć, ale jeśli nie, to nic z tym nie zrobimy. Dlaczego jest mało dziewczyn w polskich skokach? Przecież skoki narciarskie to niemal nasza narodowa dyscyplina. Tak, ale mężczyzn. Dlaczego dziewczyny się do nich nie garną? Moim zdaniem chodzi o podejście. Dużo osób w ogóle nie wie, że dziewczyny w Polsce skaczą. Dla większości to dalej szok. Zawsze zostajemy z tyłu, nie brano nas nigdy na poważnie. Małe dziewczynki nie chcą zaczynać czegoś, w czym na razie nie ma przyszłości. W Austrii czy w Niemczech, gdzie te ścieżki są już przetarte, dziewczyny cały czas są w top 10 Pucharu Świata, to jest dużo prościej. Miniony sezon niedawno się zakończył. Myślisz już o kolejnym? Przerwa jest bardzo krótka. Już niedługo zaczynamy przygotowania. Nie mamy jeszcze dokładnie rozpisanego kolejnego sezonu, ale już z tył głowy mam swoje plany. Chcę już od lata zdobywać punkty, bo rozpoczynają się kwalifikacje olimpijskie i chcę walczyć o miejsce na igrzyskach. Masz już igrzyska przed oczami? Na razie staram się iść krok po kroku. Nie chcę się napalać. Jak skupiam się na odległym celu, to te pomniejsze stają się mniej istotne i mogę się pogubić. Już w tym sezonie trenerzy starali się mnie prowadzić na spokojnie, bez niepotrzebnego pośpiechu. Robisz coś poza skokami? Studiujesz albo pracujesz? Studiuję. Na pracę nie mogę sobie pozwolić, czasem gdzieś sobie dorabiam, ale sportu na takim poziomie nie mogłabym połączyć z pracą. A wolny czas spędzam głównie ze znajomymi, z rodziną czy z chłopakiem. Bardzo lubię też oglądać seriale i filmy, to mnie relaksuje. Po twoich mediach społecznościowych widziałem, że lubisz też pośpiewać. (śmiech) Lubię, ale nie umiem. Jak tylko zaczynam, od razu każą mi przestać.