Mistrz świata na skoczni normalnej z Val di Fiemme w 2013 roku zdaniem lekarzy niezwykle szybko dochodzi do zdrowia. W poniedziałek rozpocznie treningi na skoczni. - Bóle ustąpiły już w dzień po operacji. Na razie mam zakaz skoków, lecz cały czas trenuję fizycznie i mam intensywne zajęcia techniczne. 16 lutego oddam pierwsze skoki po kontuzji. Będzie to trening na skoczni w Norwegii przed wyjazdem na MŚ w Falun - powiedział zawodnik w rozmowie z kanałem norweskiej telewizji NRK. Podkreślił, że wbrew pozorom kontuzja w pewnym sensie mu pomogła: - Miałem czas na przemyślenia i dokonałem pewnych ustawień w głowie. Uważam nawet, że jestem lepiej przygotowany do MŚ niż moi rywale. Oni mieli podróże, stresy, nerwy i spotkania ze sponsorami, a ja spędzałem czas na łonie rodziny - powiedział. Norweg wyjaśnił, że dwa tygodnie spędzone z rodziną w domu w Steinkjer, bez wyjazdów, były dla niego szczególnie ważne. - Mam dwoje dzieci 5-letnia Annę i 2-letniego Thomasa i co roku zastanawiam się nad końcem kariery, ponieważ nie chcę spędzać większości roku na zgrupowaniach i zagranicznych zawodach, stracić najważniejszego dla mnie czasu, kiedy moje dzieci dorastają. Gdybym nie otrzymał od federacji możliwości treningu indywidualnego już dawno by mnie na skoczni nie było - przyznał. Skoczek podczas treningów ma założone usztywnienie z kompozytów węglowych, specjalnie skonstruowane przez fizjoterapeutów szpitala Świętego Olava w Trondheim. - Początkowo lekarze upierali się przy gipsie na cztery tygodnie, z którym - ku ich przerażeniu - byłem gotowy skakać na MŚ, lecz w końcu otrzymałem szynę. Jest niezwykle lekka i w ogóle mi nie przeszkadza. Tak jakby jej nie było. Jednak zdaje sobie sprawę z tego, że w przypadku kolejnego upadku, podobnego do tego w Wiśle, nie wytrzyma, a ja wyląduję ponownie w szpitalu. O tym jednak skoczek zawodowy nie może myśleć - podkreślił. Trener norweskich skoczków Austriak Alexander Stoeckl ocenił tempo powrotu do zdrowia jego podopiecznego jako rewelacyjną. - Zaraz po kontuzji mieliśmy wielkie obawy, czy Anders zdąży do MŚ, lecz teraz trenuje już z ciężką sztangą, jest w świetnej formie psychicznej i jest naszym asem. Pamiętajmy, że złamał nadgarstek podczas upadku po bardzo długim skoku na 140 metrów, a fakt że osiągnął taką odległość oznacza, że będzie się liczył w walce o najwyższe trofea w Falun - zadeklarował. MŚ w narciarstwie klasycznym odbędą się w dniach 18 lutego - 1 marca w szwedzkim Falun.