Już sobotni konkurs w Willingen pokazał, że polscy kibice w końcu mogą doczekać się dobrego występu naszego skoczka w zawodach. Aleksander Zniszczoł, który po pierwszej serii był trzeci, zakończył zmagania na ósmej pozycji. I chociaż sam zawodnik miał prawo odczuwać zawód z powodu niewykorzystanej szansy, to nie był rozczarowany. "Niestety te warunki nie były takie jak w pierwszej serii, zabrakło mi wspomagania w drugiej fazie (lotu - red.) i było ciężko, a wysokości nie miałem dużej. (...) Patrząc na wszystkie konkursy po kolei, to progres jest i nie chciałbym się zatrzymywać" - mówił w rozmowie z Eurosportem. Do niedzielnych zawodów przystąpiło trzech podopiecznych Thomasa Thurnbichlera - na etapie kwalifikacji odpadli Paweł Wąsek i Piotr Żyła, z kolei awans uzyskali wspomniany Zniszczoł, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Ósmy zawodnik sobotniego konkursu po raz kolejny potwierdził, że jest obecnie liderem polskiej kadry i już w pierwszym skoku odpalił "petardę". 29-latek skoczył 146 m, nie miał wielu punktów odjętych za wiatr i był liderem z przewagą 12,4 pkt nad drugim Ryoyu Kobayashim. W drugiej serii zameldowali się też Stoch i Kubacki, którzy uplasowali się w trzeciej dziesiątce. W drugiej serii dobrze spisał się Kubacki, który awansował z 26. na 18. miejsce. Na 27. pozycji uplasował się z kolei Stoch, który na półmetku zmagań był 20. Szansy na wielki życiowy sukces po raz kolejny nie wykorzystał Zniszczoł, który nie miał szczęścia do warunków i ostatecznie był, podobnie jak w sobotę, ósmy. Triumfował Andreas Wellinger, który wyprzedził Ryoyu Kobayashiego i Gregora Deschwandena. Aleksander Zniszczoł zmarnował szansę na życiowy sukces. Bolesne wyznanie skoczka. "Jestem zły" Szalony konkurs w Willingen. Zniszczoł poza podium, Thurnbichler docenił skoczka Po konkursie przed kamerą Eurosportu, razem z Aleksandrem Zniszczołem, pojawił się Thomas Thurnbichler, który na gorąco skomentował występ swoich podopiecznych. Austriacki szkoleniowiec rozpoczął od gratulacji dla Zniszczoła. "Olek, gratuluję. Było dobrze. Dobra prędkość, dobre wejście z progu" - powiedział. I dodał: Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się w Lake Placid i niewykluczone, że Thurnbichler zabierze tam ten sam skład, który rywalizował w Willingen. Wątpliwości budzi jednak forma m.in. Kamila Stocha, który wciąż ma problemy. "U Kamila to nie jest takie proste. On cały czas stara się znaleźć właściwą pozycję i później ciężko jest dać z siebie wszystko" - ocenił Thurnbichler. Austriak odniósł się też do słabego skoku Piotra Żyły w kwalifikacjach stwierdzając, że popularnemu "Wewiórowi" zabrakło "aktywnej pozycji". Słabo spisał się też Paweł Wąsek, który odpuścił piątkowe kwalifikacje z powodu przeziębienia. "U Pawła to był pierwszy skok po chorobie. A warunki były, jakie były, poza tym skok był spóźniony" - spuentował szkoleniowiec "Biało-Czerwonych".