Polacy musieli czekać na taki wynik aż do marca. Blisko było już w sobotę, kiedy w konkursie drużynowym podopieczni Thomasa Thurnbichlera zajęli czwarte miejsce. Lepsi od nich byli tylko Norwegowie, Austriacy i Niemcy, natomiast miał trzeci wynik indywidualnie. W niedzielę prawie 30-letni zawodnik z Cieszyna potwierdził, że jest w dobrej formie. Po pierwszej serii przegrywał tylko z Austriakiem Janem Hoerlem, a po finałowych skokach wyprzedził go jeszcze Słoweniec Peter Prevc. "Jestem bardzo szczęśliwy, bo te skoki dały mi dużo radości i jestem zadowolony, bo zasłużyłem na to podium" - przyznał Zniszczoł w Eurosporcie. "Bardzo cię cieszę. Rozmawialiśmy z Piotrkiem (Żyłą - przyp. red.), że tutaj bym chciał stanąć na podium. To dla nas zawsze było magiczne miejsce i takie jest dla mnie" - powiedział skoczek z Cieszyna. Zniszczoł w Pucharze Świata zadebiutował w sezonie 2011/12. Potrzebne było więc dużo czasu, aby znaleźć się wśród najlepszych. "Musiałem być bardzo cierpliwy i potrzebowałem dużo wparcia. Chcę podziękować rodzinie i przyjaciołom, że są cały czas ze mną" - mówił 29-latek przed kamerami Eurosportu. PŚ w skokach. Aleksander Zniszczoł na podium, tuż przed urodzinami Skoczek podziękował także swoim pierwszym trenerom. "Bardzo wszystkim dziękuję za każdą cegiełkę włożoną w moje skoki. Za to, że we mnie wierzyli, że mam to coś" - powiedział. O czym zawodnik pomyślał, kiedy stawał pierwszy raz indywidualnie na podium w Pucharze Świata? "Pomyślałem sobie o rodzicach i żonie" - przyznał Zniszczoł, który 8 marca skoczy 30 lat. Pozostali Polacy nie zakwalifikowali się do drugiej serii. Kamil Stoch i Piotr Żyła zajęli ex aequo 37. pozycję, 42. był Paweł Wąsek, a 45. Maciej Kot. W przyszłym tygodniu skoczkowie przenoszą się do Norwegii, gdzie w piątek w Oslo zaczyna się cykl Raw Air.