Aleksander Zniszczoł osiągnął w sobotę drugi najlepszy wynik w historii swoich występów w Pucharze Świata. Do teraz na pierwszym miejscu w tej statystyce pozostaje szóste miejsce wywalczone 5 grudnia 2020 roku w rosyjskim Niżnym Tagile. W sobotnich zawodach w Willingen 29-latek urodzony w Cieszynie był ósmy. To pierwszy raz w tym sezonie, gdy którykolwiek z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera znalazł się w pierwszej dziesiątce. Wśród kibiców może panować poczucie niedosytu, bo na półmetku Zniszczoł był trzeci. Nad czwartym Peterem Prevcem miał kilka punktów przewagi, wydawało się, że może nawet wywalczyć podium. Tak się jednak nie stało, ale sam zainteresowany jest zadowolony ze swojej postawy. Za słabszy skok w rundzie finałowej odpowiadają jego zdaniem w głównej mierze gorsze warunki wietrzne. Aleksander Zniszczoł ósmy w Willingen. "To były dobre skoki" - Tak, "dyszka" wystarczy - zaśmiał się w rozmowie z Kacprem Merkiem przed kamerami Eurosportu. - Niestety te warunki nie były takie jak w pierwszej serii, zabrakło mi wspomagania w drugiej fazie (lotu - red.) i było ciężko, a wysokości nie miałem dużej - powiedział. Ocenił swoje sobotnie próby pozytywnie. - To były dobre skoki, wszystkie trzy. Wczoraj (w piątek - red.) było tak samo. Chcę to kontynuować. Jest pewność siebie, potrzeba trochę szczęścia i można się dobrze bawić - zakończył. W niedzielę o 16:10 kolejny konkurs indywidualny. Już o 14:30 rozpoczną się kwalifikacje do tych zawodów.