- Jestem bardzo zły po tym drugim skoku, bo tak ładnie żarło. Nie powiedziałbym, że to był zły skok, ale to był pierwszy skok w Trondheim, w którym nad bulą nie poczułem żadnego parcia pod nartami. Z tego powodu było ciężko cokolwiek z tego zrobić. Nie byłem zaskoczony, że tak dobrze tutaj skaczę. Dopiero zaskoczeniem był dla mnie ten skok w serii finałowej - mówił Aleksander Zniszczoł po konkursie. Jury pozwoliło w niedzielę zawodnikom na wiele. Widzieliśmy mnóstwo dalekich skoków. - Dobrze, że nie obniżyli belki, bo dzięki temu konkurs był widowiskowy - przyznał 30-latek. Historyczny konkurs w Trondheim. Jest nowy mistrz świata, rekord na oczach króla Postawa Aleksandra Zniszczoła daje nadzieję. "Wiem, że jestem mocny" Tak dobra postawa wiślanina na normalnej skoczni, zwiastuje jego niezłą dyspozycję na dużym obiekcie. Zresztą podkreślał to także Thomas Thurnbichler, trener naszej kadry. Mistrzem świata na normalnej skoczni został Norweg Marius Lindvik. Po srebro sięgnął Niemiec Andreas Wellinger, a trzeci był Austriak Jan Hoerl. Najlepszym z Polaków był Paweł Wąsek, który został sklasyfikowany na dziesiątej pozycji. Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport