Aleksander Zniszczoł w czwartek stracił wiele energii na tym, że koncentrował się na lądowaniach, bo zeskok Letalnicy nie był idealny. Otwarcie wówczas przyznawał, że się bał. W piątek po pierwszej serii indywidualnego konkursu był siódmy, ale w drugiej spadł o siedem lokat. Spadek formy Kubackiego, Thurnbichler wyjaśnia. "To też może być problem" Świetne skoki Aleksandra Zniszczoła. Polska poza podium W sobotę Zniszczoł prezentował się wybornie. W serii próbnej uzyskał trzeci wynik, a w konkursie drużynowym miał piąty rezultat. W efekcie awansował do "10" klasyfikacji generalnej cyklu Planica 7. Polak zajmuje w nim dziesiąte miejsce. Liderem jest Austriak Daniel Huber, który wyprzedza Petera Prevca i Japończyka Ryoyu Kobayashiego. W skoku w serii próbnej Zniszczołem mocno rzucało w powietrzu, ale wylądował bezpiecznie. - Zacząłem w pewnym momencie nabierać bardzo dużej prędkości. Nie było do tego czystego powietrza. Najpierw podbiło mi jedną, a potem drugą nartę. Nie odczułem jednak, by było niebezpiecznie, bo cały czas leciałem do przodu - tłumaczył. Zniszczoł był najmocniejszym punktem naszej ekipy w konkursie drużynowym. Tak, jak i przez całą zimę. Ostatecznie Biało-Czerwoni zajęli piąte miejsce, choć po skokach Piotra Żyły i Kamila Stocha zajmowali drugie miejsce. Słaba próba Dawida Kubackiego zepchnęła nas na piąte miejsce. Daleki lot Zniszczoła nie poprawił już naszej lokaty. - Szkoda, że nie udało się stanąć na podium. Każdy z nas dał jednak z siebie wszystko i włożył w te skoki całe swoje serce. Najważniejsze, że była walka - podkreślił Zniszczoł. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport