129,5 m oraz 138 m - na takie odległości w obu seriach konkursowych latał Aleksander Zniszczoł. Trzeba powiedzieć krótko - 29-latek swoją robotę wykonał bardzo dobrze, Polacy mieli szansę wspiąć się na podium, ale po ostatnim skoku Dawida Kubackiego nie odrobili straty do Japończyków. Więcej, stracili dwie lokaty i ostatecznie wylądowali na szóstej pozycji. - Dokładnie, to był więcej niż przyzwoity dla mnie dzień. Wszystkie skoki miałem na wysokim poziomie. Jak zacząłem, tak skończyłem i z tego bardzo się cieszę - zaczął odpowiadać nasz zawodnik przed kamerą TVP Sport. Aleksander Zniszczoł "rozgrzesza" Dawida Kubackiego i Kamila Stocha Kamil Stoch odziera ze złudzeń. Sensacja o krok, a tu nagle taki cios A następnie od opowieści indywidualnej, przeszedł na zespół, który tego dnia - poza nim - startował w składzie: Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki. Reporter zapytał o Thomasa Thurnbichlera, a konkretnie przyznał, że dzień wcześniej trochę "podsłuchiwał " szkoleniowca. Ten miał powiedzieć o Zniszczole, że w ostatnim czasie miał taką tendencję, że dobrze zaczynał dzień, a później słabł. Po sobocie wyglądałoby na to, że wnioski zostały wyciągnięte. Paweł Wąsek wykonał swoją robotę. Potem przyznał: Nie trzeba myśleć - Tak, dzisiaj nie było zjazdu. Z większą pewnością podszedłem do konkursu i z większym luzem - przyznał rację zawodnik. Na końcu pełen wiary odniósł się do walki o udział w konkursie drużynowym podczas nadchodzących mistrzostw świata w lotach na Kulm. - Czuję się dobrze. Myślę, że będzie dla mnie to miejsce. Gdybym nie wierzył, to chyba nie miałbym tam po co jechać - słusznie odparł zawodnik.