Aleksander Zniszczoł był najgorszym zawodnikiem polskiej reprezentacji w sobotnim konkursie drużynowym Pucharu Świata w skokach narciarskich. Niewiele lepszy od niego był Kamil Stoch. Te dwa słabsze ogniwa w polskiej ekipie sprawiły, że Polska wyraźnie odstawała od czterech pierwszych ekip. Zniszczoł po pierwszym skoku zakapturzony schodził ze skoczni. Widać było, że złość aż w nim kipiała. W drugiej próbie było nieco lepiej, ale to dalej nie są skoki, na jakie stać tego zawodnika. Popis Austriaków na Wielkiej Krokwi, to był nokaut. Wąsek zachwycił wśród Polaków Aleksander Zniszczoł: dostałem gonga Po konkursie Zniszczoł przybijał piątki z kibicami. Ci podnosili go na duchu i to była piękna scena na Wielkiej Krokwi. - Takie słowa otuchy po tym, co przytrafiło mi się w tych dwóch skokach, na pewno się przydadzą - mówił Zniszczoł. Polacy wyraźnie przegrali z trzema pierwszymi ekipami. Do czwartych Niemców stracili aż 73 punkty. Do trzecich Norwegów - 85,9 pkt. To przepaść. - Jakbym skakał swoje skoki, to byłaby lepsza walka. Strata była naprawdę duża, ale przy lepszych skokach wszystko byłoby możliwe. Dostałem dzisiaj gonga. To prawda. Trzeba się szybko pozbierać do niedzielnego konkursu - tłumaczył za spuszczoną głową Zniszczoł. Thomas Thurnbichler zapowiada rozmowę z zawodnikiem Dla 30-latka to naprawdę trudna sytuacja. Bardzo przeżył to, co wydarzyło się na Turnieju Czterech Skoczni, na których świetnie skakał w treningach, ale w konkursie kompletnie zawodził. Teraz zaliczył dużą wpadkę w konkursie drużynowym. - Nie ukrywam, że byłem wkurzony. I to bardzo. To nie są moje skoki. Muszę to jak najszybciej naprawić. Nie wiem, czy będzie bura od trenera - powiedział wiślanin. Thomas Thurnbichler, trener kadry, przyznał po konkursie, że potrzebna będzie rozmowa ze Zniszczołem. Konkurs wygrali Austriacy przed Słoweńcami i Norwegami. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport