Na skoczni w Vikersund kobiety walczyły nie tylko o triumf w cyklu Raw Air. Dodatkową stawką było pobicie nieoficjalnego rekordu świata, który miał już... 20 lat. W 2003 roku Daniela Iraschko-Stolz poszybowała w Bad Mitterndorf dokładnie 200 metrów. Nową rekordzistką po weekendowych zawodach została ich zwyciężczyni, Ema Klinec. Jej wynik to aż 226 metrów. Zmagania pań cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, a Halvor Egner Granerud określał je nawet mianem "najważniejszego konkursu w sezonie". Choć odbywały się pod egidą FIS, nie zostały włączone do Pucharu Świata. Wiele wskazuje również na to, że nawet, jeżeli w kolejnych sezonach kobiety powrócą na mamucią skocznię, stanie się podobnie. Sandro Pertile nie chce kobiecych lotów w PŚ Mocno sceptyczny jest bowiem szef PŚ, Sandro Pertile. W rozmowie z "Verdens Gang" przyznawał, że choć jego zdaniem początek zmagań kobiet był "dobry", pomiędzy zawodniczkami jest wciąż zbyt duża różnica klas by myśleć o konkursach najwyższej rangi. "Konkurs był dobry, ale nie na tyle rewelacyjny, by w przyszłym roku loty znów znalazły się Pucharze Świata. To było fantastyczne wydarzenie, ale jednocześnie musimy być realistami. Wszystkie panie potrafiły skakać, ale nie wszystkie potrafiły latać. Musimy podnieść poziom" - komentował. Na słowa Włocha zareagowała między innymi Maren Lundby, która przyjęła je ze zdziwieniem. - To ważne, żebyśmy rywalizowały w lotach narciarskich w Pucharze Świata i mistrzostwach świata, bo chcemy równego traktowania - komentowała. Zareagować postanowiła także norweska minister kultury, Anette Trettebergstuen. W zdecydowanych słowach odniosła się do wypowiedzi Pertile. Minister reaguje po słowach Pertile - W stu procentach wspieram panie, które przetarły szlak, a także Maren Lundby, Norweski Związek Narciarski i Clasa Brede Brarthena, którzy kontynuują swoją pracę na rzecz zmian w świecie sportu - podkreśliła. Kobiety rywalizację w sezonie 2022/2023 kończą już w ten weekend. Na skoczni w Lahti będą rywalizować w konkursie indywidualnym. Kryształową Kulę już wcześniej zapewniła sobie Austriaczka, Eva Pinkelnig.