Słoweńcy jak zwykle znakomicie zaprezentowali się w konkursie lotów narciarskich. Nic dziwnego, na słynnej skoczni w Planicy mogą oswajać się z największymi obiektami i doskonalić technikę, co potem przekłada się na dalekie skoki w trakcie zawodów. Tak też był na skoczni w Kulm, gdzie słoweńska reprezentacja obroniła tytuł drużynowych mistrzów świata, wyprzedzając Słowenią po pasjonującej walce. Indywidualnie po brązowy medal sięgnął Timi Zajc, co jest bardzo dobrym wynikiem, choć akurat słoweński skoczek miał sporo żalu do organizatorów i podważył uczciwość zawodów. Szczególnie, że po pierwszych dwóch seriach prowadził. Afera w Słowenii po MŚ. Natychmiastowa reakcja telewizji Zgrzyty były zresztą nie tylko w związku z przebiegiem zawodów, ale również w słoweńskiej telewizji. Uznany komentator Andrej Stare, którego głos towarzyszy fanom skoków narciarskich od lat, tym razem w trakcie transmisji gubił słowa, litery, czasem bełkotał albo mówił coś, co nie do końca zgadzało się z przebiegiem konkursu. Widzowie byli wściekli, w tamtejszych mediach wybuchła burza. Jak poinformował portal "metropolitan.si", komentator został odsunięty od komentowania skoków narciarskich. Władze RTV Slovenia zareagowały natychmiast, obawiając się, że zrobi się z tego jeszcze większa afera. Stare był zresztą w przeszłości znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, które często wywoływały burzę w środowisku tamtejszych skoków narciarskich. Tym razem chyba jednak przesadził, bo jeśli rzeczywiście komentował konkurs mistrzostw świata pod wpływem alkoholu, trudno będzie mu pozostać na stanowisku.