Polskie skoki kobiet są niczym telenowela, w której co chwilę wybuchają kolejne dramaty. W ostatnich latach kibice raz po raz dowiadywali się o kolejnych konfliktach personalnych między zawodniczkami, które nie przepadały za sobą, a także czytali komunikaty o podjętych przez nie decyzjach dotyczących końca karier. Nad zespołem nie panowali także trenerzy, którzy wielokrotnie się zmieniali, ale nie potrafili wypracować u skoczkiń autorytetu - gdy jedna narciarka była zwolenniczką pracy z danym szkoleniowcem, jej koleżanka mówiła wprost, że woli treningi z kimś innym. Przyjście do Polski Haralda Rodlauera, który prowadził dotąd z wielkimi sukcesami kadrę Austrii, miało zakończyć erę kłótni i słabych wyników. Niestety, zakontraktowanie przez Polski Związek Narciarski wybitnego trenera nie zmieniło wszystkiego - w naszych kobiecych skokach nadal są podziały i różne wizje. Nicole Konderla nie jeździ na Puchar Świata, gdyż nie znajduje porozumienia z trenerem. W rozmowie z TVP Sport skoczkini przyznała niedawno, że nie zamierza zrywać współpracy z Łukaszem Kruczkiem, czego z kolei nie akceptuje trener kadry. - Ludzie chcieliby, żebym pewnie całkowicie odsunęła się od Kruczka. Zerwała kontakt. Ale ja tego nie zamierzam robić. Ufam mu, wiele mu zawdzięczam. Dzięki niemu zaistniałam. Dlaczego miałabym przerywać taki kontakt? - powiedziała Konderla. Fatalna passa mistrza świata. Zawodzi nawet na zapleczu W rozmowie ze Sport.pl swoje stanowisko przedstawił Rodlauer. Polka startuje w drugiej lidze. Tam też nie błyszczy W bieżącym sezonie Konderla startuje więc nie w Pucharze Świata, a jedynie w Pucharze Interkontynentalnym. Najlepsze wyniki osiągnęła w Notodden, gdzie w grudniu była piąta i szósta. W ostatni weekend startowała w Falun, gdzie jednak wypadła słabiej i była siedemnasta oraz osiemnasta. W Pucharze Świata najlepszym wynikiem Konderli pozostaje 21. miejsce w Willingen dwa lata temu, gdzie jednak do drugiej serii przystąpiły tylko 23 zawodniczki. Co za słowa o polskich skoczkach. Legenda nie ma wątpliwości