Od kilku już tygodni media mocno rozpisują się o narastającym konflikcie w kadrze norweskich skoczków. Dziennikarze i kibice nie kryli swojego zaskoczenia, gdy na krótko po zakończeniu tegorocznych mistrzostw świata w lotach Johann Andre Forfang wyjawił, że wraz z pozostałymi członkami drużyny narodowej wysłali oni list do Norweskiego Związku Narciarskiego, wyrażając swoje niezadowolenie z przebiegu współpracy z Alexandrem Stoecklem. Austriacki szkoleniowiec funkcję głównego trenera w kadrze skandynawskiej ekipy pełni od ponad dekady, dlatego też wielu osobom trudno było uwierzyć w to, że zawodnicy po tak długim czasie zaczęli narzekać na to, jak 50-latek wykonuje swoje obowiązki zawodowe. Nie tak dawno na rozmowę z Przeglądem Sportowym zdecydował się jeden z byłych już norweskich skoczków narciarskich, który wyjawił, że "sytuacja ta ciągnie się od sezonu 2017/2018". Zawodnik, który wolał pozostać anonimowy przyznał, że jego zdaniem Alexander Stoeckl nigdy nie sprawował w kadrze roli trenera. "Był bardziej dyrektorem sportowym, którego celem było zbudowanie dobrej reputacji norweskiej drużyny. Nigdy nie był dla zawodników. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. Jego i zgromadzonych wokół trenerów nazywaliśmy men's club" - stwierdził. Sensacyjna propozycja dla Stoeckla, sam przyznaje. Jest błyskawiczna decyzja Alexander Stoeckl w Polskim Związku Narciarskim? Są na to spore szanse Wiele wskazuje na to, że Alexander Stoeckl nie wróci już do pełnienia funkcji głównego trenera norweskich skoczków. W ostatnich tygodniach nie towarzyszył on bowiem swoim podopiecznym w zawodach Pucharu Świata, aby “nie zaostrzać sytuacji". Nie oznacza to jednak, że Austriak po zakończeniu współpracy z Norwegami "zniknie" ze świata skoków narciarskich. Zainteresowanych utytułowanym szkoleniowcem jest bowiem kilka innych reprezentacji, w tym także... Polska. Jak zdołali ustalić dziennikarze portalu WP SportoweFakty, Polski Związek Narciarski kontaktował się wstępnie z Alexander Stoecklem po tym, jak konflikt w norweskiej kadrze ujrzał światło dziennie. Wiele wskazuje na to, że Austriak miałby w naszym kraju pełnić rolę koordynatora/dyrektora sportowego w polskich skokach narciarskich. Co prawda na ten moment doniesienia te nie zostały jeszcze potwierdzone, jednak wciąż istnieje spora szansa na to, że w przyszłym sezonie 50-latek dołączy do polskiego związku i będzie ściśle współpracował z rodakami - Haraldem Rodlaeurem i Thomasem Thurnbichlerem. Młody skoczek mówi "pas". Przez długi czas walczył z problemami zdrowotnymi