Aura storpedowała wtorkowe plany organizatorów Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer, nie pozwalając przeprowadzić serii próbnej, a także opóźniając o 20 minut rozpoczęcie konkursu. To kolejne komplikacje podczas drugiego przystanku w cyklu Raw Air, bowiem w poniedziałek byliśmy świadkami scen doprawy kuriozalnych. Skoki narciarskie - Raw Air. Kuriozum w Lillehammer. Thomas Thunrbichler zły na organizatorów Początkowo miały odbyć się wówczas dwie sesje treningowe, choć przeprowadzono zaledwie jedną z nich. Powód? Warunki atmosferyczne, a także brak odpowiedniego przygotowania gospodarzy, którzy przez niezwykle obfite opady śniegu nie byli w stanie przygotować obiektu na czas. Później o 20.30 rozpoczął się prolog, który miał wyłonić 50 zawodników, którzy znajdą się na liście startowej zawodów Pucharu Świata w Lillehammer. Walka o awans nie była jednak sprawiedliwa. Zmienne warunki rozdawały bowiem karty o czym boleśnie przekonał się między innymi Andreas Wellinger. Podopieczny trenera Stefana Horngachera zajmował miejsce w czołówce klasyfikacji generalnej Raw Air, lecz w prologu skoczył zaledwie 104 metry i został sklasyfikowany na 53. miejscu. To oznacza, że nie wywalczył prawa do startu w zawodach, co zamknęło mu drzwi do walki o wysoką pozycję w całym cyklu. Na "wpadkę" swojego zawodnika wymownie reagował były szkoleniowiec polskich skoczków narciarskich, który obecnie prowadzi kadrę naszych zachodnich sąsiadów. Zobacz także: Skoki narciarskie - Raw Air. Sensacyjna sytuacja podczas Pucharu Świata w Lillehammer. Szok w trakcie konkursu. Kuriozalne sceny Skoki narciarskie: PŚ w Lillehammer. Sandro Pertile reaguje na zamieszanie w Norwegii Także obecny trener "Biało-Czerwonych" Thomas Thurnbichler nie krył rozgoryczenia, wygłaszając tyradę pod adresem organizatorów. - To była organizacyjna katastrofa. Nie ma odpowiednich stołów do woskowania nart, właściwego jedzenia. Tuż przed zawodami nie było żadnych informacji. Dziesięć minut przed startem kwalifikacji na zeskoku wciąż była obsługa - wyliczał w rozmowie z portalem Skijumping.pl pochodzący z Austrii szkoleniowiec. Do kuriozalnej sytuacji, jaka nastąpiła w Lillehammer odniósł się potem Sandro Pertile - dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich. - Mieliśmy kilka wyzwań. Muszę być szczery. Ale jak we wszystkich sportach rozgrywanych na świeżym powietrzu, pogoda ma na nas wpływ. Później usiądziemy wraz z organizatorami i rozwiążemy problemy, żeby było już dobrze - stwierdził słynny Włoch w rozmowie z norweską TV2. - Wiele rzeczy się udało, ale niestety Lillehammer nie może być z tego dumne. Mieliśmy udany weekend w Holmenkollen z dobrą pogodą. Teraz jesteśmy na przeciwnym końcu skali. Ale organizator ma jeszcze czas, żeby udowodnić, że potrafi wszystko sprawnie przeprowadzić - dodał dyrektor Pucharu Świata.